Położył się delikatnie na mnie... Był znacznie większy (jestem niższa i szczuplejsza niż on) więc musiał się podtrzymawać na łokciach, aby mnie nie przygnieść. Nasz usta znów się połączyły. Całowaliśmy się namiętnie i bezopamiętania. Po kilku minutach pocałunków... Ciuchy po prostu same z nas spływały. Gdy już byłam całkiem nago (on też) zapytał:
-Chcesz tego na pewno?
-Tak.
-Ale pamiętaj, że to bez żadny zobowiązań. A nie chcę Cię zranić ani skrzywdzić.
-Wiem przecież. Chcę tego, ale to nie wyjdzie poza nas i te mury...
Umilknął i delikatnie wszedł we mnie... Rozpłynęłam się na moment.
Niestety tylo na moment, bo po kilku pchnięciach szczytował.
-Już skończyłeś?
-Tak - powiedział zawstydzonym głosem. - Mówiłem Ci, że dawno nie miałem kobiety.
-Tak wiem. Mówiłeś mi... - wiedziałam o tym, ale nie myślałam, że tak się zakończy mój upragniony seks.
-Przpraszam, a doszłaś chociaż.
-Tak, ale jak się bawiłeś "nią" ręką... - powiedziałam z usmiechem, choc na pewno tego nie zauważył, bo było ciemno.
-Na prawdę przpraszam. - powtórzył się.
-Nie ma sprawy. To nie Twoja wina... To wina... Yyyy "jego"!! - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Leżeliśmy jeszcze tak przez chwilę paląc papierosa.
-Idź oświeć światło, nie wiem gdzie mam rzeczy. - szepnęłam.- Wiesz co> Lepiej wyglądasz przy śiwtle, bo przynajmniej widzę z kim mam do czynienia. - mówiłam śmiejąc się.
-Aż tak mały jest?
-Nie to miałam na myśli. Lubię patrzec na nagich facetów. - odpowiedziałam z usmiechem.
-To rozumiem. Ubieraj się. Zabieram Cię stąd - odpowiedział dumnie. - Ty też źle nie wyglądasz nago.
-Dziękuję wiem, że jestem zajebista, boska, seksowna, miła i w ogóle wspaniała.! - odpowiedziałam.
Oboje wybuchneliśmy śmiechem. Ubrałam się i wyszliśmy, a gdy już wsiadałam do auta zapytał:
-Idziemy na piwo przyjaciółko?
-Tak, ale pod warunkiem, że mnie pocałujesz...
I tak zakończyła się moja przygoda. Nie wiem co o tym myślicie, ale ja wspominam to dobrze Do tej pory z "NIM" żyję bardzo dobrze, bez bliższych stosunków. Tylko jako koleżanka-kolega :)