-Wiesz co? Pojedźmy w inne miejsce, bo w samochodzie nie jest mi za bardzo wygodnie - poprosiłam go.
-No to mykaj do przodu i jedziemy - szpnął.
-A gdzie pojedziemy? - zapytałam przechodząc między siedzeniami. Nie chciałam wysiadać z auta, bo było zimno.
-Hm... - mruknął cos pod nosem, ale nie usłyszałam dokładnie co...
-A więc? Gdzie jedziemy? - spytałam ponownie.
-Nie gorączkuj sie tak, ja już w drodze się nad tym zastanowię i coś wymyślę.
Nie odpowiedziałam, bo widziała jego pewną siebie minę. W końcu ruszyliśmy i jak zwykle dodał gazu.
-Ile razy mam Ci powtarzać, że nie lubię tak szybko jeździć.?
-Oj tam, nie masz się czego bać, przecież jadę bardzo wolno. - powiedział z sarkazmem i zwolnił.
-Głuptas - odparsknęłam. Dojechaliśmy do miasta. Stanął pod swoim blokiem.
-Gdzie idziemy?
-Zobaczysz. Mówiłem, że coś wymyślę.
Weszliśmy do jego bloku wprost do piwnicy... Byłam bardzo zdziwiona, ale milczałam. Szłam za nim dalej. Podszedł do jednych drzwi i otwrł je przede mną.
-Zamknij oczy. - powiedział. Słyszałam, że zapalił światło i wprowadził mnie do pomieszczenia.
-A teraz otwórz - byłam zdumiona. - I jak? Może być?
-Jak dla mnie super! - odparłam. Piwnica była przerobiona na styl mieszkania. Łóżko stało pod ścianą, obok stół. Były też komody. Ściany pomalowane na biało i na jednej z nich był liśc marihuany.
-Twoja piwnica? - zapytałam ze zdziwieniem.
-Tak, palimy tu z ziomkami. Siadaj sobie. - odpowiedział z wielką dumą w głosie.
-Zgaś światło i nie gadaj tyle. Tylko poczekaj, aż się położę, żebym się o coś nie potknęła. - byłam bardzo rozpalona więc nie chciałam przedłużać rozmowy. Chciałam, aby jak najszybciej znów mnie pieścił. Choc muszę przyznać, że trochę byłam zawstydzona.
Zgasił światło i podszedł do łóżka.