Mówią, że wiara czyni w cuda. Spierałabym się z tym faktem, w zależności od rodzaju i skierowania tego rzeczownika, który stanowi dla mnie zarówno czasownik. Ja już w nic nie wierzę, oczywiście nie chodzi mi tutaj o poglądy religijne. Wystarczyło przeczytanie paru pieprzonych notek na fbl pewnej bliżej mi nie cenionej osobowości, aby zabić we mnie znikome pozostałości jakiejkolwiek nadzieji, radości i wielu innych synonimów tych słów . . . Nie chcę o TYM pisać. Nie chcę o TYM mówić. Nie chce o TYM myśleć. Ostatnia czynność jest równie prawdziwa jak fakt, że kiedyś będę szczęśliwa, co zalicza się do rzeczy surrealistycznych ...
A na dodatek pokłóciłam się z ojcem.
Z ironią i sarkazmem mogę stwierdzić: po prostu bosko.