A latarnie, które kiedyś,
Były nam drogowskazami,
Teraz milcząc kataraktą,
każą iść za piorunami,
Tak bezsilni, bezradni,
wysyłamy SOSy,
Zanim wiatr,
Wiatr odnowy,
Pourywa Nam słowa..
I czyja to wina?
Nie wiem...
Wodzi nas za nos przeznaczenie...
To on, to on
Armagedon!
Wiem , że jutro też chciałabym budząc się widzieć Twój uśmiech,
Choć łóżko będzie puste, serce pełne...
A kołdra znowu magią by pachniała,
gdyby miała Twój zapach,
Całuję Twoje zdjęcie...