Dzień dobry, cześć i czołem.
Zuck jestem, możliwe, że ktoś mnie pamięta z moich dwóch poprzednich pb.
Nikt.
Nikt wyjątkowy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Jakie to mdlenie może być przydatne.
Tak cholernie mi się wczoraj kręciło w głowie.
W sumie, dużo już nie pamiętam.
Pamiętam, że przed oczami latały mi czarnoczerowne kropki.
Wstałam, by iść do łazienki.
I jak chciałam zamknąć drzwi, to tak się zachwiałam, że wpadłam do wanny, uderzyłam głową o jej dno i o ścianę.
Po chwili do mnie doszło, co się stało, jak tata mnie z tej wanny wyciągał.
Wracam do swojego pokoju samodzielnie. A co. Jestem silna.
Jednak nie, bo znowu zemdlałam, tym razem bezpośrednio na podłogę.
A potem pamiętam tylko jak zszywałam plecak.
Myślałam, że mi się to śniło, ale naprawdę go zszyłam, bo jest zeszyty, a nikt nie wiedział, że go rozwaliłam.
Rano wstałam. Szłam sobie do kibelka i gleba. Brat mnei znalazł jakieś pół godziny potem, bo akurat wstawał.
Zaraz glebne. Tak mi się w głowie kręci, że to jest po prostu nieporozumienie.
I mnie mdli. Bleh...
Mama kazała mi zjeść OBFITE śniadanie. No dobra. Jem. Płatki z mlekiem.
Nie umiem zjeść więcej na śniadanie. Poczekam do obiadu.
Mam zwidy.
Jakieś białe coś stoi w korytarzu. I się świeci. A ja jestem sama.
Dobrze, że zdaję sobie sprawę, że to zwidy.
Zwymiotuję.
Zniknęło.
Powiedzieć, że się zwymiotuje, to nawet anioły uciekają. Pff.
O shit.
Nie zdążyłam dodać notki, a tu znowu coś.
Mwahaha. Lol. Bill.
Mogę mieć tak bujną wyobraźnię. Nawet codziennie.
On się na mnie patrzy.
Niieeee. Jakaś jebana kropka go zmazała.
Niieee. ; (
Wracaj tu, cholero jedna.
Pójdę do psychiatry. Naprawdę.
--------------------------------------------------------------------------------------------
`Miyavi - pop is dead