wielki powrot do strzelec.
ostatnia noc wolnosci i nawet nie zorganizowalysmy z Ann zadnej imprezy podsumowywujacej lipcowy wyjazd rodzicow.
trzeba odpoczac po ostatnich ciezkich wieczorach i jeszcze ciezszych porankach z upalem jako elementem dominujacym. 3 dniowy poznanski chill zdecydowanie udany, wrocilysmy wlasciwie bez kasy pomimo sporego dofinansowania od babci.
jak widac siostry F. potrafia zrobic w domu mega wielki bajzel juz 30 minut po powrocie,wszedzie papierki walajace sie ubrania. W lodowce same pustki oporcz coli, czekolady i kilku splesnialych lub przeterminowanych rzeczy, ktore odkrylam probojac poczestowac czyms skladajaca wieczorna wizyte Kuchzi
doszlam do wniosku, ze studenckie zycie musi byc zajebiste, ale chyba wszystkie pieniadze, ktroe mamsuia dawalby mi na jedzenie przeznaczalabym na ubrania, to jest jak nalog, wole nie liczyc ile od poczatku miesiaca wydalam na ciuchy nawet nie potrafilabym wymienic co kupilam, w przyszlosci zostane bankrutem.
na zdjeciu listopadowa Flo, w srodku nocy albo nad ranem, po powrocie z imprezy. to przygnebiajace,ze wtedy po spedzeniu wieczoru dosyc intensywnie wygladalam sto razy lepiej niz teraz wstajac rano wypoczeta
edit: egzystencjalne rozkminy na tarasowej hustawce, sluchanie smiesznej rozmowy telefonicznej, szukanie truskawek w ciemnym ogrodzie o 1 w nocy, mily dreszcz i przyspieszone bicie serca, sa pewne rzeczy, ktore zawsze beda sprawialy, ze bede sie usmiechac. moze jestem nienormalna ale tylko po to wlasnie warto zyc.
tak, jestem szczesliwa + juz teraz jedno marzenie z dwu elementowej listy sie spelnilo, juz nie moge sie doczekac, wiesz Mala?