photoblog.pl
Załóż konto

Przepraszam!

Pogubiłam się z częściami i właśnie się zorientowałam, że zamiast 102 części, wstawiłam już 103! 

Zaburzyłam kolejność, ale mimo to proszę 102 część! :)

 

 

Czesc 102

Dear Death

 

 Przeszłość bywa trudna. Jej urywki pojawiają się w naszych myślach z nikąd, zaskakują i powalają na kolana. Dławią i duszą ukryte w przełyku, zmuszają do ponownego rozgrzebania myśli, zagłębiania się w nich powoli i boleśnie.

Obraz za obrazem, kolejne wspomnienia niczym kalejdoskop błyskają mi przed oczyma. Z każdym następnym, coraz bardziej brak mi tchu. Wilgotne powietrze oblepia mi policzki, niewiarygodnie ciężkie wdziera się do płuc. Nawet nie wiem, w którym momencie obrałam jeden kierunek, ten co kiedyś zawsze oznaczał spokój i cudowną ucieczkę. Dawne wydarzenia znowu rozpływają mi się pod skórą, niczym trujący jad paraliżują zmysły.

Nie kontroluję tego, gdzie zmierzam, nogi niosą mnie same, aż przed oczami miga mi niewielki stary dom i rozległe łąki. Kamień spada mi z serca, oddech przychodzi lżej.

Popycham skrzypiącą furtkę i pierwsze co, to idę na pastwisko do samotnie stojącego konia. Gwiżdżę z daleka, na co zaciekawiony podnosi łeb. Przysiadam na wilgotnym płocie, a zwierzę wyciąga do mnie pysk w poszukiwaniu czegoś smacznego. Gładzę go po nosie i przypominam sobie, jak kilkanaście lat temu biegałam pomiędzy nogami jego matki, a kilka lat później, w pełnym napięciu wraz z Aakashem oczekiwaliśmy narodzin źrebięcia, którym okazał się Wind.

Beztroskie chwile, ułamki szczęścia wykruszone z całości koszmarów.

Ukłucie zimna przeszywa mi prawy bok, zasępiam się na moment, drżąc z chłodu i wilgoci wiszącej w powietrzu.

- Masz jakiegoś wroga, który mógłby chcieć cię zabić? - odwracam się w stronę Aakasha. Marszczy brwi, wpatrując się w konia stojącego przed nami.

- Raczej nie. Nie miałem zbyt wielkich kontaktów z innymi, a jeśli już, to sporadyczne i dość neutralne - wzrusza ramionami i zerka na mnie przepraszająco.

- Zapewne ktoś żywił uraz do ciebie, niekoniecznie z wzajemnością z twojej strony - zagryzam wnętrze policzka, jednocześnie zastanawiając się, kiedy moja praca stała się tak zagmatwana i trudna. Wciąż przez myśli przeplatają mi się urywki z dwóch morderstw, a w dodatku sprawa zamordowania Indianina. Dwie z ofiar, Aakash i Ella, są ze mną związane, a to już za dużo na przypadek, choć niemożliwością jest, aby sprawca był ten sam. Kręcimy się wokół dwóch związków nasennych, benzodiazepin i succynilcholina, cały mechanizm działa podobnie.

 Muszę odnaleźć jakiś punkt zaczepienia, coś, co sprawi, że będę w stanie otworzyć odpowiednią szufladę myśli.

- Zmuszam cię, abyś została tu dłużej niż zamierzałaś - to nie jest pytanie, chłopak jedynie stwierdza fakt.

- Nie mogę się nie zgodzić - przytakuję, zeskakując z płotu prosto w śliską od wody ziemię.

- Mam dużo szukania na dziś, skoro chcę stąd szybko wyjechać... - uśmiecham się niemrawo, już unosząc rękę w geście pożegnania, jednak jeszcze zatrzymuję się na moment. - Widziałam ojca...- głos mi się załamuje, choć tak starannie starałam się to ukryć.

- Musiało zaboleć - mówi coś, do czego ja w życiu bym się nie przyznała. Zgodnie z jego przewidywaniem nie odpowiadam, tylko odwracam się na pięcie i odchodzę pospiesznie.

Boję się tego, co zastanę w domu. Nie chcę stanąć znowu z nim twarzą w twarz, nie chcę się z tym mierzyć, nie wiem, jak powinnam się wtedy zachować. 

Dodane 29 MARCA 2017
367