Tak, jestem inny, ale czy to jest powód żeby mnie tak traktować? To że jestem gejem nie znaczy że Bóg mnie nie kocha. Skoro stworzył takich ludzi jak ja, to znaczy że chce żeby byli. Nie radzę sobie z tym. Ludzie się śmieją, wyzywają, a ja cierpię i nie potrafię się zmienić, choć bardzo bym chciał. Teraz siedzę z pistoletem w dłoni i nie wiem co zrobić, zgubiłem się w tym wszystkim, jednak chciałbym opowiedzieć wam o mojej historii, którą przeżywa większość osób takich jak ja.
Ludzie wiedzieli jaki jestem, jednak wcześniej nie zawracali sobie mną głowy, męczyli innych. Gdy pewnego dnia podeszli do mnie, chłopaki z drużyny koszykarskiej. Wielcy, silni i przerażający.
Zaczęli mnie szarpać, wyzywać i pluć. Czułem się jakbym grał w jakimś horrorze.
Tak było, dzień w dzień, starałem się jakoś to przetrwać, ignorować, ale po weekendzie znów się zaczęło. Jednak tym razem śmiała się cała szkoła. Moja szafka została zamazana napisami, których nie mam odwagi powiedzieć. Naprawdę cierpiałem, popadałem w depresje, lecz mama zauważyła zmianę w moim zachowaniu i przyszła dowiedzieć się, co się stało.
-Synku, co się z tobą dzieję? Przestałeś się uśmiechać, nie rozmawiasz z nikim, a nawet nie oglądamy już razem filmów.
Martwiła się. Była naprawdę kochana, ale nigdy nie powiedziałem jej że jestem gejem
-Mamo&- zacząłem mówić z niepewnością- jestem gejem.
-Jak to?- nie wiedziała co się dzieje.
-Tak, jestem gejem i nie mogę z tym nic zrobić, nie umiem zakochać się w dziewczynie. A teraz wszyscy się ze mnie śmieją. Nie wytrzymuje już tego wszystkiego. Tej gadaniny za moimi plecami, tych śmiechów i wyzwisk. Błagam pomórz mi.- byłem zdesperowanym łzy poleciały mi po policzkach. Mama objęła mnie i przytuliła.
-Będzie dobrze, pamiętaj będę przy tobie, zawsze, może na razie nie mówmy ojcu, ale na mnie możesz liczyć. Zawsze. Zresztą podejrzewałam to, lubiłeś się dobrze ubrać, nigdy nie interesowałeś się żadną dziewczyną.
Miałem wsparcie mamy, to było dla mnie bardzo ważne.
Przez jakiś czas dawałem sobie radę, jednak potem stało się coś, do było ponad moją wytrzymałość.