stare, było, wiem.
ale dzisiaj jest taki źrebaczkowy dzień, że musiałam sobie poprzypominać wczesne dzieciństwo mojego maleństrwa, ale wracając, to dzisiaj przybyło nam o jednego konika, a mianowicie Halka się oźrebiła!
małe gniade cudo ;) z odmiankami mam zdjecia, ale z telefonu i są strasznie niewyraźne.
jak tylko zrobie jakieś ładne to dodam
no.
dzisiaj też trening miałam. do tego co robiliśmy wcześniej doszły kontrgalopy, wypychanie zadu w galopie i wolty z odwrotnym ustawieniem ^^, aa no i potrzeba matką wynalazku-jakoś się poskładało "przeszkodę" i poskakaliśmy wyżej ;) jestem zadowolona z reszta jak zwykle
po treningu szybciutko ochłodziłyśmy ścięgienka i na przystanek, bo sie ze Słodyczkiem w autobusie umowilam no i do mnie do domku ;) a tu bu! klucza nie mam xD no to wzięliśmy Szerunie i poszliśmy na mały spacerek ii potem mama przyjechała z kluczem
noo ło sensacje napisałam hahahhahahahahha. heh.
nooo i zostałam zmaltretowana potem i Olka mi powiedziała, że mnie było na całym osiedlu słychać..
booże, to trzeba było mnie przyjść i ratować! to był krzyk śmiechu rozpaczy -.-
ble, rozpisałam sie.
<3