Nic mi sie nie uklada wszystko jest nie tak jak mialo byc.....
nie moge sie pogodzic z tym ze oodeszlam ,ze zostawilam to co kochalam mama mysli ze jest OK.
ale nie jest...
w nocy chce mi sie plakac wtedy moge bo nikt nie probuje mnie pocieszac...
kiedy jest mi zle wole byc sama
tak poprostu....
dzis zobaczylam zdjecia mojego przyrodniego brata
nie widzialam go juz 2 lata
zmienil sie ....
wszystko tak szybko mija.. powinnam sie pogodzic z tata ale ja nie chce pierwsza
wyciagnac reki do zgody oboje jestesmy chyba zbyt dummni
na ten gest.
ta wojna zbyt dlugo trwa....niewiem czy ma to jakis sens zycie jest zbyt krotkie ...
on jest zbyt dumny
a ja....chyba nie umiem mu wybaczyc tego wszystkiego
w moje urodzinny rok temu kiedy mnie potraktowal jak smiecia
obiecalam sobie ze nigdy mu tego nie wybacze...
kiedy sobie o tym mysle jestem zla na niego i to wlasnie mna kieruje kiedy mysle o zgodzie..
niewiem jak to dlugo jeszcze potrwa...