tytułowa walka to walka o siebie i ze sobą.
ostatnio nie mogę się zrozumieć. jest źle. mam niemałe problemy z koncentracją, dyscypliną i w ogóle. od 1 grudnia, czyli już od tygodnia, zajadam się słodkościamia. miałam imieniny i stwierdziłam, że mogę sobie na to pozwolić. pod koniec listopada pojawiło się 65,8 na wadze. pierwszym celem było osiągnięcie w grudniu 65kg. a jednak ważę wieczorem 67. muszę się ogarnąć. jutro zapowiada się chyba dzień na wodzie.
kolega z półmetka nadal intryguje. nadal mam ochotę go poznać, zbliżyć się, nawet raz rozmawialiśmy dość długo, ale to typ chłopaka, który nie przesiaduje na fejsie, więc po szkole nie mamy kontaktu, a szkoła czasem jest za duża, aby się minąć. dzisiaj ubrałam sobie sukienkę, miałam nadzieję, że się zobaczymy, ale ja jedynie widziałam go na końcu korytarza.. chciałabym o to powalczyć, może się uda? może to jest to?
ciekawe co On o mnie myśli. ciekawe.
nie lubię siebie. czasem mam ochotę odwrócić to życie do góry nogami.
n.