Zastanowiłam się przez chwilę nad tym, co jest ostatnio modne - spowiedzi internetowe ludzi, którzy robią okropne rzeczy sobie i innym. Takich ludzi jak prostytutki, anorektyczki, narkomani.. Nie wiem, jaki to ma sens. Oni wcale nie chcą przestać, oni się tym cieszą, tym żyją i z tego są dumni. Może chodzi o promowanie nowego stylu życia, doświadczanie nowych emocji? A może znowu chodzi o akceptację, która nie ma granic? Kiedyś seks był tematem, o którym się nie wspominało głośno, w towarzystwie, tym bardziej na forum światowym. Uzależnienia i choroby psychiczne były skrycie leczone (lub nie). I wtedy też nie było dobrze, ale to nie znaczy, że mamy chylić czoło przed ludźmi chorymi i skrzywdzonymi. Nie o to chyba w tym wszystkim chodzi. Rany, nie dajmy się zwariować! Nie dajmy sobie wmówić, że to, co niszczy ludzkość jest poprawne.
Faktycznie jakiś rak wtargnął w nasze umysły...Gdzie jest zwykłość życia, gdzie radość z partnerstwa, rodzicielstwa, czystego seksu, zdrowego życia, ciężkiej pracy.. gdzie intelektualiści i indywidualiści, poeci, pisarze, muzycy z krwi i kości. gdzie autorytety?
Przykro mi się zrobiło, bo wszystko w czym dorastałam, cały szacunek dla świata i drugiego człowieka zmył przypływ negatywnych dziwactw. Taki nowy wiek.. No cóż, nie pozostaje nic innego jak czekać na odpływ.
"mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha.
zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się,
że miłość zrozumiał."
_Paulo Coelho
Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam.