Zmieniło się nieco... Leon wyszedł z szafy, a wraz z nim setki zdjęć i wspomnień. Dzięki odgrzebywaniu starych fotografii i oglądaniu urywek kilkunastu filmów sprawiłam sobie dzień dziecka. Mianowicie w stercie bzdur i pierdołów wyszukałam Podróż wędrowca do świtu. Zastanawiałam się, jak to się stało, że posiadam go na władność i to w polskiej wersji językowej! Pozostało mi dopięcie wszystkiego na ostatni, a raczej przedostatni guzik i...
Czasami chciałabym móc uciec gdzieś daleko, znaleźć się w miejscu, o którego istnieniu nie wie nikt. Zabrać ze sobą duszę i zatracić się w tamtej rzeczywistości. Tętnić innym pulsem, mieć nowy rytm serca, podobnie jak wyznaczać nowe cele, przekraczać granice. Żyć w innym wymiarze. Poznawać dotykiem, węchem, słuchem, ciałem, rozumem, smakiem, uczuciem, duszą i sercem. Czuć się niezwykłym pozostając cały czas sobą. Poznawać i odkrywać. Delektować się błękitem nieba i móc patrzeć nocą na inne gwiazdy, które świecą na niebie nie po coś, lecz dla kogoś.
Rozdział zamknięty.