Kocham to miejsce. Kocham tamtych ludzi. Kocham nawet tę przerażającą zjeżdżalnie, na którą nie udało się mnie zaciągnąć ! Dokładniej? Mowa o tej najbardziej stromej, która znajduje się (na zdj) za mną. Szczerze powiem...Brałam pod uwagę, a zarazem strasznie się bałam, że mogę nie przeżyć tej przejażdzki. Zważając na to, że inni wracali z niej nieźle poobijani ;))
Pomimo tego jak trudno było odmawiać wszystkim co chceli mnie na te okropne 'kamikadze' zaciągnąć i pomimo ich nieprzekonujących argumentów:
"Chodź! Będziemy razem. Nic się nie stania, bo będziesz ze mną..." i tak dalej, to lubię powracać myślami do tego dnia. Czyli łatwo się domyśleć, że był bardzo udany! Cały wyjazd bez najmniejszcyh wyjątków zaliczam do magicznych. Nie przeczę, że tych wyjątków nie było, bo były i to dość istotne np. okropne jedzenie, które miało się wrażenie, że je się nieustannie tylko inaczej podane; padający deszcz, który bardzo żadko pada w Bułgari, a podczas naszego pobytu padał z 5 razy; małe sprzeczki, dobra DUŻE KŁOTNIE; tęsknota za rodziną... Ale nawet te niechciane sytuacje mają swój urok. I powracam do nich nieustannie. Pamiętasz Dorszu ostatnią dyskotekę? Nie mogę zapomnieć jak było dobrze. Chęć powrotu jest silniejsza ode mnie;)
Lubię sobie powspominać ten czas szczególnie wtedy, gdy nie posiadam już takiej pięknej opalenizny; kiedy tęsknie, jeszcze bardziej niż w Bułgari za rodziną, za tą całą wiarą; w momentach, w których życie nie jest już takie słodkie jak wtedy; kiedy słońce już nie odwiedza mnie tak często; kiedy muszę narzucić na siebie wory płaszczy, szali i czapek i kiedy patrzę na stertę książek na zmiane poukładanych z zeszytami, krzyczącymi do mnie "NAUKA"-wtedy aż chcę się powrócić do tego czasu, pięknego, bo beztroskiego, magicznego, bo szczęśliwego! ;)
Nie pytaj o nic więcej...
Ps: Zdaję sobie sprawę, że już niedługo nie będę mogła się uwolnić od miana "MISTRZA GŁUPICH MIN". Na usprawiedliwienie za to tej miny na zdjeciu powiem, że z tyłu był pan, którego dziwny usmiech mnie zarzenował;) Alee dobrze było kotki! Mam nadzieję, że moja wymarzona Grecja będzie jeszcze bardziej 'naj'. Przekonamy się w lipcu, brylanciki ;*