Nie lubię się deklarować! Pomimo tego, że robię to często. I mam ochotę zrobić to po raz kolejny. Nie lubię i nie zrobię!
Nie chcę by ten cały żałosny świat wiedział co obiecuję Tobie i co nas łączy. Wiemy jak jest. Jedno co chcę to zapewnić nam azyl. Bo wkońcu to co czujemy, każde sekrety, najmniejsza kłotnia czy błacha chwila szczęścia-to jest nasze. I nie mam najmniejszej potrzeby dzielenia się tym z innym by tylko, powiem wprost , udowodnić, że coś jest. Nie chcę by Ci wszyscy dzielili z nami szczęście czy śmiali z naszych porażek. To co wiemy, to co jest, to co czujemy-to nasza prywatna sprawa. A ja? Wyrosłam już z udowadniania, że mam swoją NAJLEPSZĄ ORGINALNĄ PRZYJACIÓŁKĘ, DLA KTÓREJ ZROBIĘ WSZYSTKO, A NAJLEPIEJ TO ZADEDYKUJĘ JEJ FOTKĘ. Nie ma najmniejszego sensu pokazywania, w dodatku nieszczerego, jaka jesteś unikalna. Przecież ja doskonale o tym wiem. Ludzie pewnie też. Nieustannie się przecież przyglądają. Czasami mam wrażenie, że to ich sposób na życie. Czerpią energię z naszego życia, z wszystkich PRZECUDOWNYCH PLOTECZEK, FOTECZEK I SUPERAŚNYCH DEDYKACJI...
Niestety, ale zacznę ich po mału uśmiercać i to z wielką satyswakcją...
Wkońcu zrozumiałam te niezmienne więzy.
I cały sens w tych, mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, 'zboczonych' kontaktach tkwi nie tylko w zajemnym uzupełnianiu, ale też w bezcennym (w naszych świecie) zrozumieniu i równemu dojrzewaniu oraz w zajemnej potrzebie. Wiesz? Cytując po części Chylińską powiem, że kiedy zdarzają się sytuacje podbramkowe, żyć się odechciewa-dosłownie i jest naprawdę źle , z tych wszystkich frendów, sztucznych tłumów, wielkich przyjaciół, którzy zawsze deklarują to samo, zostajesz tylko ty.
Jesteś osobą ,która jak powiedziałam dojrzewa razem ze mną. To może brzmieć jak jakieś błache zdanie, ale kiedy się przyjrzysz ono jest cholernie istotne. I bardzo mało ludzi może je w życiu wypowiedzieć. Przeżyłyśmy tyle momentów, zaczynając od pierwszych chłopaków, wspólnych zabaw z lalkami, jedzenia po sobie, pierwszego ubierania obcasów, oglądania się nago nawet, wspólnych ciuchów, że mogę z całą pewnośćią powiedzieć, że nie jesteś moją przyjaciółką, jesteś częścią mnie!
Wiem, że to kiedyś się skończy... Wiem, że kiedyś nasze drogi się rozejdą. Wiem, że każda z nas zacznie inne życie. Ale jestem pewna, że będziemy na tyle dojrzałe, że wyda nam się to naturalne. I mam nadzieję, że poczujemy się sobą zmęczone. Tak żyję taką nadzieją, przede wszystkim dlatego, by mniej bolało...Jak narazie-w nie do podrobienia klimacie, w specyficznych żartach i w bezszcelnym gwałceniu oraz wyśmiewaniu innych, na czele z ironią i krytyką chcę z tobą brnąć tą drogą. A reszta? Nie interesuje mnie wcale!
Jak ty to mówisz:'Od tych wszystkich ludzi wole Ciebie... Mamy siebie...Najwyżej polegniemy razem"-Nie może być inaczej!
Ps; To nie jest w całości szczera notka. Bowiem słowa nie są w najmniejszym stanie odwzorować tego co czuję. Wiem, że nieunikniona jest obca interpretacja. I po części w tym tkwi sens pisania tu tego..
Od zawsze wiedziałam, że tylko ty jedyna prawdę znasz, a słowa są dla nas zbędne ;*
Wiadomą sprawą, że łatwiej jest trzymać język ze zębami i wg najlepiej się zamknąć. Przede wszystkim przetrwała by przeszłość, którą wspominamy z wielkim szacunkiem. Jednak ciągnie nas do tego by utrudniać sobie życie-iśc pod prąd i stawiać sobie na drodze przeszkody. Chcemy nieustannie mieć pod górkę. I nie mamy zamiaru tego zmieniać. Dla tych złośliwych powiem, że to nie żadna kwestia wygórowanych ambicji. To jest w nas i to jeden z pierwszych sposobów na życie. A prościej mówiąc to dojrzewanie, które każdy przechodzi. Dajcie nam się w tym 'babrać'.
Kiedyś naturalnie wam przyznamy rację ; >