Czuła się wykorzystywana, ale nie mogła nic zrobić
zapieprzała od rana nie miała czasu się zdobić
gdzieś w jej małym sercu była chęć, by się uwolnić,
poczuć się jak ludzie, którzy wiedzą, że są wolni.
każdą wolną chwilę spędzała z ziomeczkami,
mogła na chillu pogadać i najarać się bluntami.
wciąż jedno marzenie, chciała jedną, ciągłą wixe.
nie mieć zobowiązań i mieć jedną walizkę.
No co tu dużo mówić, ona po prostu to lubi.
taki monotonny świat, aby nie musieć się trudzić.
w sumie czego ona oczekuje? można się zgubić.
interesy nie zawsze są brudne, ktoś musi je brudzić.
Wnet pewnego dnia
się zgubiła wśród tych ulic,
szarych ulic, zwykłych ulic,
w poszukiwaniu kogoś do kogo mogłaby się przytulić,
wygadać i wypłakać. Wreszcie wyjść na prosto i przestać się zatracać.
tak bardzo chciała z tym skończyć, przestać ćpać i przestać pić,
żeby nie musieć nazajutrz z bólu się wić,
wreszcie przerwała tę nić i powiedziała, że to koniec.
Pot oblewał jej skronie, bo nadal zapieprzała.
Stale dążyła do celu i na szczęście wytrwała.
Los wyprowadził ją na prosto, nabrała dystansu,
cierpliwości, i życiowego awansu.
Wszystko ruszyło i zaczęło układać się w całość,
Miała męża i synka, lecz wciąż było jej mało.
Nie mogła zapomnieć o dawnym życiu,
kiedy przez narkotyki wciąż była w ukryciu.
To nie tak, że narkotyki były dla niej priorytetem.
Wszyscy walili fete, nie jeden miał przez to zryty dekiel.
Miała jeden cel - wciąż za hajsem pościg,
ale za żadne pieniądze nie kupisz miłości.
Postanowiła, że z amfetaminą jeszcze raz zabaluje.
Zadzwoniła do dilera, niech jej działkę już szykuje.
Przyjechała, zapłaciła, to był udany dill.
W domu wciągnęła 3 krechy i urwał jej się film...
Godzinę potem nieprzytomną znalazł ją mąż.
Obiecała, że nie będzie, tego było już dość.
On zanim się obudziła spakował 2 walizki.
Zabrał synka i sie wyniósł. Zostawił tylko liścik...
Kiedy wstała, przeczytała i sie załamała.
On odszedł i nie wróci, nie ma na to wała.
Wychodziła z domu myśląc, że go gdzieś zobaczy.
Jego nigdzie nie było. Wciąż patrzy i patrzy.
Wiedziała, że to widać, lecz to dla niej wiele znaczy.
Zrozumiała swój błąd jak dziesiątka na tarczy.
Stwierdziła, że sie zabije. nie wie czemu jeszcze żyje.
W ciągu 24 godzin chciała włożyć pasek na szyje,
lecz podjebała sobie żyły i nikomu nic nie mówiąc,
spadła gdzieś na dno sama się w tym gubiąc...