Miały być łyżwy, gofry i wspólnie spędzony czas. Zapowiadało się fantastycznie, dobrze się przy nim czułam. Swobodnie. Gadka się kleiła od samego początku, mimo, że prawdę powiedziawszy kompletnie się nie znamy. (Minęło 7 lat? 8?)
Była karetka i szpital. Szereg pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Nieuprzejmi medycy, rozbiegany wzrok, i zgubione rękawiczki. Potem zgubione postanowienie o trzeźwej niedzieli.
edit. rękawiczki się znalazły, są u K.
Jadę po pracy go odwiedzić.