Teraz to takie w sumie dwa lata najgorsze będą , zajęcia , praktyki, Ksaw i wyjazd do kliniki. Pozajmowane wszystko niczym dziennik corpo , No ale cóż , życie nie zapisuje udogodnień tylko udoskonalenia które trzeba kształcić latami. Miedzyczasie może praca w zoologicznym jak to na kierunku weterynarii wypada haha . Dziś wstając rano , zastanawiałam się kiedy ostatnio wstałam wyspana i chyba przy moim dziecku takich głupi pytań lepiej sobie nie zadawać. Nie całe 4 miesiące i Ksaw kończy roczek a dopiero rodziłam małego bąbla a teraz wymusza i manipuluje mną na każde strony ale chyba powoli dochodzi do wniosków , że i tak nic nie osiągnie płaczem. Ostatnio przegladałam choroby ukł.nerwowego u psów i czytać a widzieć na żywo eutanazję psa który nie widzi nie słyszy i jak w agonii chodzi dzień noc mając góza który uciska mu przekazy do mózgu i tylkio wysyłane są sygnały , że ma chodzi było gorsze od widoku staczających się ludzi do zera. Właścicielka mało przekona chciała z jedenj strony walczyć z drugiej już nie mogła na to patrzeć . Kluczowym momentem były słowa jej męża : Wie Pani co ja bym tak nie chciał żyć i wiem , że ona też tak nie chcę...wyszli po czym ja byłam przy ostatnich chwilach suczki foksteriera Emi. Kiedyś mnie to wzruszało ale teraz widzę prawdziwe oblicze uśpienia i wiem , że w niektórych przypadkach jest to konieczne by pomoc i w tej świadomości jestem opanowana w domu nie przeżywam choć nie będę ukrywać , że przypadek Emi zostanie mi w głowie .