Mknę na bestji przez pustkowia,
pokonuję drogi szmat.
Nie oszczędzam niczym zdrowia,
żółw mych uczuć szybki jest jak wiatr.
Nie odwrócę się do tyłu,
z śmiercią biegne za pan brat.
Bystrym wzrokiem patrze w pszyszłość,
miałem przecierz tyle szans.
To co kiedyś łatwo pszyszło,
to odeszło dawno w dal.