Emi & Rocher
chce mi się wyć z bezilności.
patrzę na Emi i mam łzy w oczach.. dlaczego to musi być takie trudne?
bez operacji umrze, za kilka dni, za tydzień, może za dwa czy miesiąc.
na pewno w najbliższym czasie.
operacji może z kolei nie przeżyć. właściwie są małe szanse, że da radę.
bo nawet jeśli się uda, to może się nigdy nie zagoić... (niekrzepliwość krwi).
i jak tu podjąć jakąkolwiek decyzję? jak pomyślę, że miałabym ją zawieść w środę
i być może już nigdy nie zobaczyć, to pęka mi serce.
nie chcę żeby to musiało się tak kończyć.
nic nie jest w porządku. kompletnie nic.
jeszcze wczoraj perspektywy wyglądały całkiem dobrze, a dziś...
do dupy z takim życiem.