Czasami mam to takie głupie uczucie... że no rozwaliłabym wszystko do okoła, a w szczególności tą osobę, co mnie wnerwi. Na szczęście, to sie ujawnia przez krótki wkurf, bardzo dużo przekleństw w myślach i nagle, w momencie uspakajanie samej siebie - głęboki wdech i wydech.
Cóż ta praca potrafi zrobić z człowiekiem...
Z drugiej strony, dobrze być przez większość czasu spokojnym osobnikiem, którego nie obchodzą cudze sprawy (ploty to gówno).
Oj, ale to tylko przez niektore osoby czujemy sie slabo, to nie jest tak, że bez przerwy jest źle. Bo zdecydwoana większość populacji nie chce sie wtrącać w cudze sprawy (nie dotyczy większości kobiet :p)
Ale jedno jest pewne i najprawdziwiej prawdziwe, czyli to co mój luby kiedyś trafnie spostrzegł "jak sie jest caly czas w pracy miłym, to potem sie juz [kurła] nie chce"
Więc wyżalki nadszedł kres, trza do spania iść bez łez...