Chłopak chwycił mnie delikatnie acz stanowczo za ramie i zaczął mnie prowadzić.
-Gdzie?!- zapytał ten drugi.
-Do toalety!
-Do tej?!- wskazał palcem na drzwi znajdujące się w głębi korytarza.
-No a gdzie?! Nie przesadzaj. Nic się nie stanie - po czym znów zaczął mnie prowadzić gdy osiłek zagrodził nam drogę. Spojrzałam zdezorientowana na chłopaka.
-Co znowu?! - warknął. Nie spodziewałam sie takiej agresywnej reakcji z Jego strony. Spojrzałam przestraszona na tego goryla i ze zdumieniem stwierdziłam że to bardziej on boi się jego. Zamurowało mnie.
-Tam jest przecież okno - zauważył.
-Owszem, jest. Ale ręcze za nią że nie zwieje.
Nawet mi to nie przeszło przez myśl ale nie był to taki zły pomysł.
-Dobra młody, ale pamiętaj że jak cokolwiek się stanie to my będziemy miec przejebane a najbardziej ja.
-Wiem, spokojnie- chłopak się uśmiechnął i poklepał go uspakajająco po ramieniu. Ten tylko westchnął i zniknął gdzieś w salonie.
-Posłuchaj, ładnie Cię proszę abyś nie robiła nic głupiego. To pogorszy tylko twoją i tego frajera sytuacje. Dobrze? - zapytał cicho po czym uśmiechnął się delikatnie.
Skinęłam tylko posłusznie głową. Weszłam do łazienki i owszem było okno ale nie chciałam ryzykować. Uciekne i co z tego? Nawet nie wiem gdzie jestem! Gdzie uciekać. Poza tym nie mogłam znieść myśli że mi lub jemu mogło by się coś stac..Spojrzałam w lustro. Rozmazany tusz i czerowne, podpuchnięte oczy. Włosy były w totalnym nieładzie. Podeszłam do umywalki, delikatnie obmywając wodą twarz. Odrazu lepiej. Włosy przeczesałam palcami i spięłam w zwykłą kitke. Nie chodziło tutaj o mój wygląd tylko o to by dowieść im że nie dokońca jestem zrozpaczoną, rozhisteryzowaną dziewczynką chociaż przyznaję że dzieliła mnie od tego stanu tylko cienka granica. Po chwili dopiero wyszłam.
-Myślałem że już zwiałaś..
-Obiecałam że nie- odparłam zgodnie z prawdą.
Nie odpowiedział tylko podniósł ręke i poprawił mi za ucho kosmyk włosów który się wydostał. Gdy nagle uszłyszałam jęk. Poznałam odrazu, był to Michał. Wyłączyłam myślenie, instyktownie zaczęłam biec w kierunki z którego dobiegały głosy.
-Kurwa, zaczekaj! - przeklął młody, biegnąc za mną. Byłam szybsza. Otwierałam pierwsze lepsze drzwi i gdy otwarłam te właściwe poczułam mocny ścisk na swej dłoni i szarpnięcie. Nie zdążyłam wejść do pokoju bo chłopak przycisnął mnie do ściany i z groźną miną pokazał gestem abym milczała.
-Kto tam? -odezwał się jakiś przestraszony głos dobiegający z pokoju.
Chłopak jescze raz posłał mi groźne spojrzenie. Przestraszyłam się a umysł od nowa zaczął pracować.
Odsunął się i przytrzymując mnie jedną ręką stanął w drzwiach.
-Przepraszam panie doktorze, usłyszałem jęki i nie wiedziałem co sie dzieje -odparł stanowczym ale władczym głosem.
Zaczęło mnie to coraz bardziej zastanawiac.
-Już myślałem że cos się stało. Nie tu nic się nie dzieje. Opatruje mu rany, nic wielkiego, prawda?
-Co z Marzeną..?-usłyszałam głos Michała. Poznałam po jego głosie że czuje się już lepiej. Ulżyło mi a serce przyspieszyło.
-Nie twój interes-odparł sucho "mój towarzysz"- żegam doktorze- skinął głową po czym zamknął drzwi. Wzmocnił uścisk i bez żadnego słowa zaczął mnie ciągnąć spowrotem do piwnicy jak się domyślalam.
-Boli..-syknęłam.
Zero reakcji.
-Boli...-powtórzyłam.
Zatrzymał się gwałtownie po czym chwytając mnie za ramiona przygniótł do ściany.
-A mnie boli twoja głupota !- niemal wykrzyknął.
KLIKAMY FAJNE? :)