/SB z braćmi/
Dzisiaj poczułam się winna i z żalem, a nie skłonnam tego robić, przeprosiłam. Jest
jednak jeszcze jedna rzecz, która mnie cholernie trapi i lekko bulwersuje. Czy jam
coś komuś zrobiła? Bo umysłu nie mam może zbyt obszernego i pojętnego, może
najzwyczajniej w świecie tępa jestem, ale rzecz wydaje mi się prosta acz
niezrozumiała. I prosiłabym o wyjaśnienie, bo, na Boga! Co mi tam, prosto powiem,
jak kobieta ze wsi, którą się nie czuję- Dlaczego kurwa nikt sie do mnie nie odzywa?
Najpierw objadą, a potem się nie odzywają. Albo ze mną jest coś nie tak, albo z kimś
innym, bo na pewno coś w tej układance nie pasuje! Patrzą jak na kosmitę i mówią
jak o zwyrodnialcu.
Nie jestem zła, tylko bardzo mi z tego powodu przykro i łzy na oczy się cisną, kiedy...
a z resztą... Ja niczemu winna się nie czuję, a jeżeli jestem, to powiedzcie, czemu.
W oczy.
A tak poza tym wszystkim, to [cholera] wraca to, co minęło. Z jednej strony-
JEŻELI będzie tak, jak chcę, to będzie miód, a JEŻELI będzie tak, jak nie chcę, żeby
było, to będą znowu shizy z i lekki obłęd, żeby nie powiedzieć - żeświruję do
końca.
Lubię krzyczeć.
Idę więc na spacer.
Pokrzyczeć do wiatru.