Nie lubię poniedziałków. Musiałam ożywić jakoś ten dzień
Tymi słowami 16-letnia Brenda Spencer umotywowała strzelaninę, podczas której zabiła dwie dorosłe osoby, raniła ośmioro dzieci i próbującego interweniować policjanta.
Brenda urodziła się 3 kwietnie 1962 roku w San Diego. Dziewczynka już od wczesnych lat dziecięcych wykazywała duże zainteresowanie bronią i przemocą. W grudniu 1978 roku dziewczynka znalazła pod choinką półautomatycznego Rugera kaliber 22. Broń była prezentem od ojca. Jakiś czas później Brenda skomentowała tą sytuację słowami Prosiłam o radio, a on kupił mi broń (&) Poczułam się tak jakby chciał żebym się zabiła.
W poniedziałek 29 stycznia 1979 roku Brenda miała zaledwie 16 lat. Mieszkała w San Diego, a okna jej mieszkania wychodziły na plac zabaw pobliskiej szkoły podstawowej Cleveland Elementary School. Trzymając w dłoni otrzymaną w prezencie broń, dziewczyna wychyliła się przez okno.
W dole duża grupa dzieci i nauczycieli czekała aż dyrektor Burton Wrangg otworzy bramę szkoły. Brenda otworzyła ogień do ludzi na placu. W sumie oddała 30 strzałów. Zabiła dwie dorosłe osoby, raniła ośmioro dzieci i próbującego interweniować policjanta. Następnie nastolatka zabarykadowała się w swoim mieszkaniu i zagroziła policji, że zastrzeli każdego, kto zbliży się do drzwi. Poddała się dopiero po 7-godzinnym oblężeniu.
Jeszcze w trakcie oblężenia dziewczyna rozmawiała przez telefon z dziennikarzem lokalnej gazety "San Diego Tribune". Na pytanie o motyw odpowiedziała: "Zrobiłam to dla zabawy. Nie lubię poniedziałków. Musiałam ożywić jakoś ten dzień. Muszę już kończyć rozmowę. Trafiłam świnię (policjanta) i chcę jeszcze trochę postrzelać. Zbyt dobrze się bawię, by się poddać." A także "Nie miałam żadnych motywów by to zrobić, to była po prostu świetna zabawa. To było jak strzelanie do kaczek w stawie. Oni (dzieci) wyglądali jak stado stojących dookoła krów, celowanie był naprawdę łatwe.
Podczas aresztowania Brenda nie stawiała oporu. Była spokojna i opanowana. Choć w mieszkaniu znaleziono butelki po piwie i whisky policjanci stwierdzili, że dziewczyna była trzeźwa. Ze względu na okrucieństwo zbrodni Brenda była sądzona jak dorosła. Podczas procesu tłumaczyła, że miesiąc przed dokonaniem zbrodni dawała znać swoim bliskim rodzinie i przyjaciołom znaki, że coś jest nie tak. Ostrzegała - "Któregoś ranka wszyscy będziecie na mnie patrzeć. Nikt mnie nie rozumie. Już nie długo wszyscy zobaczycie co tak na prawdę się ze mną dzieje." Nikt z rodziny i przyjaciół nie przywiązał większej wagi do jej słów.
Została osądzona za dwa morderstwa i atak z użyciem broni palnej. W trakcie procesu przyznała się do winy. Za popełnione zbrodnie została skazana na dożywocie z możliwością wcześniejszego zwolnienia po 25 latach. Pierwszy raz ubiegała się o skrócenie kary w 1993. Podczas przesłuchania stwierdziła iż w momencie ataku była pod wpływem alkoholu i narkotyków, jednak oskarżenie specjalnie zataiło podczas procesu wyniki testów. Obaj prokuratorzy zaprzeczyli by jakiekolwiek dowody w jej sprawie zatajono. Wniosek Brendy został odrzucony. Od tamtego momentu jeszcze czterokrotnie ubiegała się o zwolnienie. Za każdym razem odpowiedź była odmowna. W 2001 roku podczas przesłuchania stwierdziła, że akt przemocy, którego się dopuściła wynika z tego iż jej ojciec molestował ją seksualnie. Żaden taki wątek wcześniej nie pojawił się w sprawie i nikt nie był w stanie go potwierdzić. Ostatni raz ubiegała się o zwolnienie w 2009 roku, kolejna możliwość nastąpi dopiero w 2019.