Waży już mniej, ale ciąży ciągle.
Niezdecydowały się gesty przeciążenia. Przesilenia.
Umyka łaskawie przed zazdrosną obawą o szczuplejsze stopy.
Odchodzi powoli, z ociąganiem, z zerkaniem przez ramię za siebie. Niepewnie.
Jakby nie wiedział w którą to stronę.
Jakby nie znał kierunku.