obudziłam się dzisiaj cała spocna. śniło mi się, że jestem w jakimś pomieszczeniu. jest ciemno i słyszę jakieś szepty. nic nie widzę, nie czuję a tym bardziej nie mogę się ruszyć. chciałam uciekać, ale nie wiedziałam nawet odkąd. jakby ktoś zamknął mnie tutaj, bo chciał powiedzieć, że wolność wcale nie jest taka dobra. jakby chciał ukazać mi prawdziwe oblicze tego co czeka mnie w przyszłości. a sny nie mówią nam o tym, co się zdarzy, ale o tym, co dzieje się teraz. nie mówią przyszłości, ale odkrywają teraźniejszość, dokładniej niż wielka myśl. twoje sny podpowiadają ci, kim jesteś, zwłaszcza po dniu, który zamącił ci w głowie i zdruzgotał, zmuszając do obowiązków i podporządkowania się regułom. życie na jawie pogrąża nas w niebycie, bowiem rozprasza nas i każe patrzeć na innych. tylko sen odsłania nas takich, jacy jesteśmy naprawdę.
od autorki:
jakaś taka, bleh. ale wogóle fajnie mi się tu pisze, ale szkoda, że nikt
oprócz Wer nie czyta, nie.