Tlen płynął swobodnie przez płuca,
Czułem w nim cząstkę przekleństwa
Ciała padały na próg
Wystrzał rozjaśniał mrok
Broń trzymałem w rękach
W refuzji gniewu i cierpienia
Pokuta prowadzi do zbawienia, może
Ręce wznoszę do gwiazd dla chwil
Jak dziś chwil, których już nie ma !