Samojebka z pociągu, incepcja w lustrze. Akurat z drogi powrotnej z Łodzi z Kapitularzu. Dobrze,że wracałam z Franką, mam dość tego podróżowania samej pociągami. Picie barmańskiej w przedziale jest o wiele fajniejsze niż samotne zamulanie przez 8 godzin jazdy. Ale nie żałuję żadnej z tych podróż.
Ależ ja mam ryj zmasakrowany na tym zdjęciu :o za dużo alkoholu, za dużo wrażeń, za mało snu i witamin...
A tak ogólnie staram się poukładać sobie życie. We wrześniu było ze mną źle, przez tygodnie nie wychodziłam z domu. Ale już jest lepiej, życie znowu polega na małej ilości czasu na wszystko. Jak mogę posiedzieć sobie spokojnie przed kompem to jest cud, zazwyczaj gdzieś latam, mam jakieś misje, zajęcia, obowiązki, imprezy. Cieszę się,że nie mam czasu na myślenie.
Jeszcze miesiąc temu się tu dusiłam, miałam dość tego miasta. Teraz jednak wszystko zaczyna się układać. Jakoś sobie radzę, rozwijam się, rosnę w siłę, pracuję nad sobą i swoimi pasjami. Wierzę, że kiedyś...no.
Jest dobrze.
Szkoda, że tego nie widzisz...
Kiedy każda piosenka niesie ze sobą jakieś wspomnienie...