Oddzielili cię, syneczku, od snów, co jak motyl drża,
haftowali ci, syneczku, smutne oczy ruda krwia,
malowali krajobrazy w żółte sciegi pożóg,
wyszywali wisielcami drzew płynace morze.
Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć,
gdys jej scieżki powycinał żelaznymi łzami.
Odchowali cię w ciemnosciach, odkarmili bochnem trwóg,
przemierzyłes po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.
I wyszedłes, jasny synku, z czarna bronia w noc,
i poczułes, jak się jeży w dzwięku minut - zło.
Zanim padłes, jeszcze ziemię przeżegnałes ręka.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?
Cześć i chwała
bohaterom.