Jest szaro. Tak szaro, że bardziej być już nie może.
To tak jakbyś czuł swoje serce bijące w żołądku, tak jakby chciało ono zostawić tylko agresję.
Boję się o dzień i o noc.
Jeszcze nigdy niebieskie niebo nie przerodziło się w popielaty gniew.
Rano to pora dnia, dla której wyglądam przez okno,
kiedy jeszcze nie ma slońca, kiedy szarość ukrywa kolory.
Wtedy oczy szukają życia i nie mogą znaleźć.
Nie ma tętna, nie ma oddechu.
Wszystko stoi w miejscu i jest cicho.
Wszystko umiera.
Zostawiam ten photoblog. Jeżeli powróce to pod inną nazwą. Wildwind już nie istnieje, bo ja nie jestem wild ani wind. Ja jestem spokojna i stoję w miejscu..
Dzięki za wszystkie odwiedziny.