Muszę to powiedzieć nim zgaśnie światło,
Nim ostatni raz podamy sobie dłonie,
Nim stwierdzisz na pewno, że to już koniec.
Nie ma żadnej innej rzeczy, na której mi zależy,
Nie ma sensu o tym mówić i tak mi nie wierzysz.
Żyliśmy jak pijani, bez zrywania banderol.
Byliśmy zakochani, co dziś zostało z tego?
Nic nie zostało. Może wymiana dziwnych spojrzeń .Może tylko jakies małe wspomnienia. Może morał , nauczka. Może jednak to wniosło coś dobrego? Może jednak...
Wczoraj miły wieczór z Kladią potem z dziewczynami.Dzisiaj chyba posiedzę w domu... tak , posiedze sobie, posłucham muzyki, pomyśle.Sobota zapowiada się raczej bardzo ciekawie.Tęskni mi się za rozmowami z moją wspaniałą Ifą.Musimy nadrobić wszystko a w sobote będzie oazja i nastrój zapewne też.Niedziela zaraz z rana wyjazd do Sanoka.Od razu z Krzyśkiem na wystawe Beksińskiego , spacer nad Sanem ... kocham to.
Powrót w poniedziałek już niestety.
Rzecz nietrudna i nienowa,
Chcę usłyszeć te dwa słowa:
Kocham cię.
Przykro mi , że jest jak jest i , że odwrotu nie ma. Nie... nie jest mi przykro.To jest coś więcej, coś co zjada mnie od srodka , coś co mnie przeraża i zabiera chęć do życia.
Wczoraj zaczęłam wylewać swe żale na Ogrodach... swoją drogą nie ma się gdzie ruszyć.Człowiek na człowieku i powszechnie unoszący się dym zmieszany z innymi środkami , które się na owych Ogrodach stosuje.Doszłam do wniosku , że jestem żałosną jednostką zupełnie niepotrzebną, bezsensowną i kompletnie
głupią... potem jeszcze stwierdziłam , ze takich jednostek jak ja jest , że tak powie w chuj i ,że połowa naszej klasy poszła by "na odstrzał".Cóż... taka prawda,takie życie , taki sens i jego brak.
Może nie mam racji , może to kolejny dowód na moją głupotę...
Zmieniam plany... o 15:00 bedzie u mnie Klaudia zwana Klaudią i bedziemy się truć ciastem , które upiekłam ja, nie kto inny.
Miłego dnia zyczę.