Hmm, coraz częściej szkicuje czaszki, chociaż nie lubiłem ich nigdy, źle mi się kojarzyły, na koszulkach, spodniach, czapkach, bluzach, butach ... itd., ale coś w nich jednak jest i całkiem inaczej je odbieram na płutnie. Nie wiem dlaczego, może podświadomie myślę, ze właśnie to po nas zostaje: czaszka, kości, sam szkielet, który chcąc, nie chcąc, jest namacalnym dowodem na nasze jestestwo pod ziemią (dobra nie urzywam trudnych słów xP).
Może myślenie o śmierci nie jest takie pesymistyczne, jak się wydaje. Czasem człowiek chce się zapaść pod ziemię i umrzeć, na jakiś określony czas, a później obudzić się, wiedząc, że problemy, smutki i niepewności, które, miał przed tą "śpiączką", już go opuściły i zostały rozwiązane, czy też rozwiane. Nie ważne jak i przez kogo, ważne, że ich już poprostu nie ma. Wierzę, że nie zostaje po nas tylko, to co widać, mieszkanie, dokumenty, oraz szufladkowanie naszej osoby, przez ludzi, którzy byli nam bliscy, czy też tych, którzy nie znali nas wcale, a wyrażali o nas jakiekolwiek zdanie i nie tolerowali naszych poglądów, ale coś więcej, jakaś spełniona misja na tym świecie, czy też rzeczy jakich dokonaliśmy. Podobno żyjemy wiecznie, a raczej nasza dusza. Chcemy być tymi, którzy pozostawią po sobię ślad i coś udowodnią innym. Chcemy się wyróżnić, bo nie jest sztuką być jedną z miliarda osób kroczących tymi samymi ścieżkami, ale jednostką obierającą własne drogi i często uczącą się na własnych błędach, by coś w tym życiu osiągnąć. Czemu? Nie wiem i wątpię, żebym kiedykolwiek się dowiedział, ale ważne jest, żeby być kimś, nie zawsze dla innych, ale dla siebię. Być dumnym z własnej osoby to pierwszy krok, żeby inni też byli z nas dumni, czy chociaż zaakceptowali naszą osobę, ponieważ my sami siebię akceptujemy. Nie można dopuścić do tego, by stanąć w miejscu, trzeba się rozwijać i pozbywać wad. Nie zawsze wszystko jest, czy też układa się, tak jak byśmy tego chcieli, nawet jeżeli to nie nasza wina, ale jeśli znajdziemy się w sytuacji, która wydaje się dla nas sytuacją bez wyjścia, a grunt wali nam się pod nogami, to tylko wiara, że będzie lepiej i silna wola może nam pomóc wybrnąć z tego obronną ręką. Sam uświadamiam sobię z czasem pewne sprawy i tłumaczę, tak jak chyba każdy, dlatego myślę, że poczucie własnego "ja" i te nasze "ale" w pewnych sprawach, jednak do czegoś dążą. Sami tworzymy świat i sami go niszczymy, czasem warto zmusić się do refleksji.