Z piątku na Rafuli. Mój {nie}wielki powrót na konie. Cóż, było źle, ale nie tragicznie. Usprawiedliwiam sie trzy miesięczną przerwą. Nie ma tu zbyt wiele do gadania - było dobrze do momentu skoków. Wychodziły nam cofania, łopatki, nawet zagalopowanie na lewo. Czar prysł przy okserku. Nie umiem opanować! Ciężko ogarnać konia, podczas gdy sama siebie nie ogarniałam. Dziękuje Anett za fotki, przynajmniej wiem nad czym szczególnie musze popracować. Jeśli chodzi o mój dosiad to najgorzej mają się moje nogi na skoku, które niekiedy znajduja sie prawie na końskim zadzie. Coś czuję, że będzie mnie czekać trochę ekhm.. pracy nad sobą. Ale od czego są wakacje?
Wczoraj na mtb&bmx pożarły mnie gąsiennice, więc mam lewe ramię i plecy cale w czerwonych plamkach. A w piątek komers. Powodzenia... Wrr.
Poobijana, pogryziona, posiniaczona, jednakże zadowolona Daria. ; D
Inni zdjęcia: Z Klusią patkigdJa patkigdPati patkigd:) patkigdJa patkigd;) patkigdJa patkigdMiędzy drzewami patkigdJa patkigdW pedeku patkigd