photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
MONOCHROME LIFE-SKANK
Dodane 20 MARCA 2016
97
Dodano: 20 MARCA 2016

MONOCHROME LIFE-SKANK

Monochrome life, monochrome thoughts, monochrome everything, suicidal appears somehow. i'm gonna tell you, really, i'm closer.

 

PRELUDIUM

Mam dwie osobowości. Mówiąc krótko, jedna jest dobra, druga zła. Teraz muszę zdecydować, którą z nich wybrać, którą z nich mam być. Istnieje jeszcze trzecia osobowość: ta niecierpliwa, która każe mi wybierać. Pierwsza osobowość: chcę wrócić do domu, do mojej rodziny, być dobrym, kochającym i kochanym. Wiem, że stać mnie na to, jeżeli dojdę do wniosku, że naprawdę tego chcę. Wierzę, że to jest możliwe. Druga osobowość: chce, aby wysłano mnie do jakiejś szkoły, chce zabrać pieniądze i swoje rzeczy, i wyjechać. Bawić się do końca swego życia, nigdy nie oglądać się za siebie i umrzeć, zanim skończę dwadzieścia pięć lat.

Moja misja: chcę wpływać na życie innych ludzi, być szczerym, godnym zaufania i troskliwym człowiekiem. Wszystko, co chcę osiągnąć, zrobię sam. Jedyną rzeczą, jaka może spieprzyć moją misję, jestem ja sam. Bez względu na przeszkody, ja jestem tym, który pozwala sobie przeszkadzać.

 

INTERLUDIUM

Czesc, tu M., A. zabrania mi patrzec na kartki wstecz, a mnie tak bardzo kusi. Mowi ze moge cos narysowac, ale zbytnio nie wiem co. Moze slonczeko? Takie pocieszne i od razu wiadomo o co chodzi. Troche mi niezrecznie, ze wciaz sie na mnie patrzysz, gdy pisze A., to wcale mi nie pomaga. Pewnie wolalbys abym napisala tu cos milego i z przekazem, ale to trudne, gdy jestem pod taka presja. Jeszcze sie okaze, ze to co pisze jest beznadziejne w porownaniu z poprzednimi wpisami... Anyway, ciesze sie, ze mimo tych wszystkich zdarzen mozemy tak siedziec w twoim pokoju, rozmawiac jak dawniej. Przepraszam, ze wlasnie troszke ten sms zepsul chwile, wiem jak nie lubisz tego tematu, jego tematu, przepraszam Cie, ze to tak wszystko teraz wyglada, ze sa osoby o ktorych nie chcesz sluchac, ze nie jestes ta jedyna osoba dla mnie. O ile wszystko byloby prostsze... I przepraszam jesli nie bedziesz mogl sie doczytac jakby co 'R' to male 'r'. Uwielbiam z toba spedzac czas, wiesz to. I juz koncze, bo sie chyba niecierpliwisz. hahaha, Pezet? Musiales, prawda? No nic, milego czytania.

M. ~ 15.02.2012

 

Wczesniej jakos ladnie mi sie to w glowce ukladalo i na papierze tez jak pisalam, zeby logicznie poukladac. Teraz jest gorzej znacznie... Anyway, lubie tu przebywac bez wzgledu na to wszystko, doslownie - wszystko. Obojetnie czy twoja mama jest na ciebie zla, czy mowisz mi jak bardzo masz dosyc brata. I tak czuje sie tu, nie wiem, bezpiecznie? Tak jakbym tu byla od zawsze, milo, jakby wszystko bylo na wlasciwym miejscu, Wiesz, ze podobno jest tak, ze dopiero gdy cos stracimy to potrafimy to docenic. Cos w tym jest, bo ja czuje, ze cie trace, a moze juz stracilam? To nie tak, ze wczesniej cie nie docenialam - bo docenialam. W pelni zdawalam sobie sprawe jak wyjatkowa osoba jestes i jak wyjatkowa jest nasza znajomosc. Naprawde ciesze sie, ze masz to swoje "mlode szczescie". Trzymaj ja mocno, nie wypuszczaj, ja wiem ze ty tego nie zepsujesz. Ale jesli ona, jako kolejna malolata w jakikolwiek sposob cie skrzywdzi to... Przepraszam, chyba nie mam prawa tak pisac. Zwyczajnie zalezy mi na tobie i nie chce zebys znow cierpial. Tym bardziej, ze wiem jak szczere potrafia byc twoje uczucia... To okropne, ze zebys byl szczesliwy musiales mnie od siebie odsunac... Rozumiem, ze to przeciez sluszny cel, ale i tak mnie to od czasu do czasu smuci. Nie przejmuj sie tym teraz, pewnie nawet nie miales zamiaru, ale mimo to. Stanowczo za duzo juz ci miejsca zajelam swoimi nic niewnoszacymi wywodami. Trwaj w swojej bajce A. tak dlugo, jak to bedzie mozliwe. Pamietaj tez ze nie wiemy co bedzie w przyszlosci (za x lat).

 

M. ~26.05.2012

 

POSTLUDIUM - DEMONS

Demony przekopały korytarz do mojej głowy, gdzie teraz tańczą i śmieją się. Zmysły są martwe. Kurczę się ze strachu, gdy nadchodzą. Łaskoczą i rozpychają się, wpijając mi w ciało swe diabelskie pazury. Pozbywam się mdłości, kaszląc wymiocinami w kolorze krwi, umieram. Nie jest łatwo tak wisieć na haku, więc huśtam się w męczarniach, całkowicie pochłonięty walką o przetrwanie. Wokół siebie nie widzę nic oprócz zielonych, stalowych ścian, wiszę nad ostrzami śmierci pozostawionymi przez moich prześladowców... 

Zapach palonego ciała drażni mi nozdrza. Siedzę tutaj, rozwalony, śpiący, swędzący. Oni rozmawiają. Wszystko jest miękkie i włochate. Oczy bez wyrazu, zamglone, wymachują do mnie pięścią, czerwone twarze. Mówią mi: Jesteś zły. Niedobry z ciebie chłopiec. Nie czuję się tak. Nie jestem zły. Nie jestem szalony. Ja tylko nie chcę już słyszeć tych głosów, chcę, by zostawili mnie w spokoju. Chcę, żeby było ciepło i wygodnie, i miło. Nie mogę znaleźć takiego miejsca. Tego małego spokojnego miejsca, gdzie mógłbym położyć głowę, wysoko oprzeć nogi. Wejdź, zostań chwilę, zdejmij czapkę i buty, czuj się jak u siebie w domu". Chcę, aby mnie chciano, obejmowano, patrzono na mnie. Chcę usłyszeć, że jestem piękny. Jestem doskonały. Oni mi tego nigdy nie mówią. Toczę niekończący się bój, by dostać się tam, gdzie chcę być, z dala od wszystkich, rozwalić się w zadymionej świątyni mizantropii. Chcę zrzucić buty i położyć nogi na stole. Chciałbym tak pozostać na zawsze, z dala od wszelkiego zła, przeciętnych ludzi, nieskończonych szarych chodników wypełnionych cierpiącymi szarymi ludźmi, starymi i przeciętnymi ludźmi, pełnymi ograniczeń i zimnej, ostrej nienawiści do wszystkiego, co inne. Oni wszyscy patrzą na mnie rozbawieni, śmieją się za moimi plecami, wytykają palcami. Przez nich czuję się brzydki i niechciany.

Jestem chory i zmęczony tym wszystkim! Robię to, co muszę. Bez względu na to, jak bardzo mnie to boli i dręczy. Nikt się tym nie przejmuje. Nikt nie zauważa moich wysiłków. Robię to i robię, i robię, aż zaczynam się pocić i łkać, i drżeć. Przepełnia mnie furia i nienawiść, że nic nie widzę. Wszystko zaczyna wirować. Kurczę się i po omacku szukam liny, która wyciągnie mnie ku zbawieniu, ale gdy jestem już blisko, ktoś odciąga ją dalej, śmiejąc się z moich łez, mego potu, mojej krwi. Niedobrze mi się od tego robi. To nie jest tego warte. Potrafię się od tego uwolnić. Podnoszę się z kolan, otrzepuję ubranie, ścieram krew z twarzy. I odchodzę. Zostawiam wasz śmiech, wasze zadowolenie. Wszelka walka i starania nie mają sensu. To jak próbować przejść przez ścianę. Wasza koścista, bezsensowna nienawiść wciąż mnie szturcha, wszystko jedno, gdzie jestem, biegnę, by przed tym uciec. Ale uciec nie mogę, bez względu na to, jak szybko poruszają się moje nogi. Nie mogę się schować, bez względu na to, jak bardzo gotów jestem się ubrudzić. Dla was to tylko gra i sztuczka, za pomocą której chcecie sprawdzić, jak nisko potrafię upaść. Leżę już poniżej dna. Bawicie się moim życiem.

Czy kiedykolwiek owinąłeś się własnymi ramionami, wyobrażając sobie, że to ktoś inny cię obejmuje? Czy marzyłeś kiedykolwiek, aby z kimś porozmawiać, trzymać go za ręce? Czy kiedykolwiek miałeś wrażenie, że jesteś brzydki i nic nie warty, dniami i nocami przyglądając się swemu odbiciu w lustrze w poszukiwaniu swoich wad? Czy kiedykolwiek się z tego śmiałeś? Czy kiedykolwiek czułeś się dziwnie i obco? Czy kiedykolwiek rozpadłeś się na kawałki i rozpieprzyłeś się, byłeś podpalany i gwałcony w głowę? Nie wiedziałeś, czego oni chcą? Nie mogłeś zgadnąć, o co im chodzi? Czy kiedykolwiek ukrywałeś swoją wrażliwość, swe prawdziwe uczucia, bo bałeś się, że cię zdepczą? Bo ja tak. Ja czułem to wszystko. Przeżyłem to. Żyję tym. Sam sobie dotrzymuję towarzystwa i próbuję wyobrazić sobie, że ktoś kocha moje kościste ciało i duszę. Muszę być silny. Muszę zacisnąć pięści, zacisnąć zęby, udawać czystego i robić swoje, bez względu na konsekwencje. Bez względu na ból i ogień, który pali w piersi, trzymać w ryzach swe emocje i radzić sobie samemu. Bez pożywienia, bez radości, bez poklasku, po prostu przetrwać. Radzić sobie z tym śmierdzącym, rozkładającym się, bezzębnym kościotrupem, który mnie prowadzi i przepędza ze mnie to całe gówno. Muszę odnaleźć swe ostateczne uzależnienie i poprowadzić je do końca, abym mógł odejść z głośnym, zadymionym, pieprzonym bum.

Jestem rozzłoszczonym chłopcem. Nie jestem imbecylem. Siedzę na parapecie i wystawiam głowę na deszcz. Nie wiem, gdzie się teraz udam. Za każdym razem, gdy się pochylam, czarna smoła wydostaje się z moich ust. Pierś mi się zapada, żołądek wypełnia się krwią. Gdy umrę, ja także zamienię się w proch. Puszczę swój mały latawiec i wybiegnę na olbrzymie otwarte pole. Będę miał przyjaciół. Będę miał rodzinę. Dość mam tego życia. Jestem zmęczony ciągłymi próbami ucieczki, zmęczony zmuszaniem się do biegu. Muszę to robić jak każdy. Chcę tylko wyrzucić z siebie tę brudną czarną nienawiść, od której butwieje moje wnętrze. 

 

EKSTERMINIUM

nothing. no more veins, no more blood, no more beating heart, just white trees on every wall in my room, in my tiny hell, full of hangmans smiling and wagging.

 

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

 

`Co ty masz w glowie?` M. 
~26.11.2011

 

`A jednak ona kocha jego a nie ciebie.` M.
~22.03.2011

 

`Zaslugujesz na szczescie, wiem to, wiem, ze zaslugujesz... naprawde chce twojego szczescia bardziej niz swojego, bo wiem ze na nie zaslugujesz A.` M.
~25.03.2

Info

Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika whose.

Informacje o whose


Inni zdjęcia: schodki elmar;) virgo123Pomnik pychy bluebird11Dobranocka z łabędziem :) halinam:) milionvoicesinmysoulDzień gorącego lata bluebird111539 akcentovalove of my life saleenGrzybobranie itaaanKochammmmmm sztangel