dobre feryjki były, dobry londonę, w złym towarzystwie, ale dobrze było wuja zobaczyć :)) już mi tęskno za językiem, ludźmi, zapachem, klimatem, bardzo czuję, że jestem w złym miejscu na ziemi, tu raczej można depresję podłapać niż uśmiechnąć się na dźwięk zwykłego "ou i'm sorry!" słyszanego po 100 razy dziennie :) to nie tutaj powinnam być, kurczę. Wracając z lotniska, patrząc na mrówkowce, zupełnie niezrozumiale zorganizowaną przestrzeń, ludzi, których obchodzi tylko czubek własnego nosa, okrutnie przytłaczające jest uczucie braku perspektyw i tej irracjonalnej tęsknoty też, się chyba za bardzo do ludzi przywiązuję, piękna pełnia, jesiu ile smutku we mnie!
dziś jakoś szkoła minęła... powrót miły, to co, znów byle do piątku?