^fullscreen
Dźwięki - Golden People (Revolutionary Road)
Wybiła północ.
Ostatnimi dniami zajadam się miodem akacjowym leistym i świetlistym jak roztopione złoto. Oblekam się nim z niemądrej zachłanności, marząc, że jestem jak motyl zastygły w żywicznych łzach sosen. Będzie z nas taki piękny bursztyn...
Wystawiam łeb na łagodne słońca i czuję jak włosy się złocą - jak w bajce! Przynajmniej tak to widzę, gdy kosmyk wplącze się między rzęsy - istne złote nici. Jednak czy to prawda, czy kłamstwo? Jeśli lubię patrzeć w gwiazdy, a tak mało ich widzę, to co właściwie lubię? Kilka wyobrażeń o gwiezdnym Pegazie frunącym Drogą Mleczną, garść fantazji, w której ćmy księżycowe nucą piosenki na sen, małą naiwność o złocie.
I nawet jeśli to wszystko prawda, to - nikomu niepotrzebna. Tylko mi.
Nawet jeśli to wszystko kłamstwo, to - nikogo nie boli. Tylko mnie.
Zmieniam się w złoto, a może jedynie tak mi się zdaje. Może świat jest po prostu czarno-biały, a może, ratunku, tylko szaro-szary. Może otwieram oczy zbyt szeroko lub mrużę je zbyt mocno rzęs smugami. I wtedy widzę zaledwie kilka obrazów, które nie na tym poczciwym świecie, a w naiwnej głowie powstały, na zgubę marzycielom-utracjuszom.
Kiedyś szedłem parkiem ze znajomym. Z naprzeciwka zbliżała się para, patrząc na mnie uważnie, szepcząc jakby złowieszczo, uśmiechając się co najmniej znacząco. Przygotowałem się więc na kilka łyków zakłopotania i wstydu, że coś, że źle, że inne. I miałem rację, choć bardzo się myliłem.
Ona - Cześć, nie wiemy, czy jesteś chłopakiem, czy dziewczyną, ale jesteś piękny albo piękna...
On - Chłopakiem, teraz widać po zaroście, ale to nieważne...
Ona - Masz piękny uśmiech. Oczy, te usta...
Ja - ... dzię.. dziękuję... Wypiję ten dzban zakłopotania.
Nie pamiętam ich twarzy - chyba mieli rozwiane włosy i nosili glany - mam taką słabą pamięć do głów. Ale są na świecie dwie osoby, które cieszą się, że zamknięto mnie w tej skórze, choć mi samemu w tej skórze jest czasem tak źle.
I nie, nie! Nie chodzi o pogłaskanie po głowie, o pocieszenie, że będzie okej, o dostanie lekcji życia, o to, że inni mają lepiej lub gorzej, o wyrafinowane komplimenty... Jem kaszę na lepszą skórę, miód na złote serce, imbir na zdrową odporność, gruszki na lata smak. Chodzi o kamień, który nagle spada na głowę, wisi u szyi czy ciąży na sercu i nie można nic z nim zrobić, bo jest niewidoczny. Może więc go nie ma?
Może to prawda, a może kłamstwo...
Więc zajadam się miodem akacjowym na złoty bursztyn, tak naprawdę mając jedynie coraz większy brzuch i coraz bardziej posklejane palce.
Był sobie kiedyś pewien łasuch miodu i miał się całkiem dobrze. Posiadał spory brzuch, mały rozumek i zwał się Kubuś Puchatek. Był szczęśliwy, tak myślę...
Kupię kwiat od serca. Moja Babcia ma dziś dziewięćdziesiąt trzy lata. Nie wiem, ile to jest. Nie umiem sobie wyobrazić nawet trzydziestu. Hm, może kiedyś mała Janinka też przed zaśnięciem rozmyślała o świecie. Miała złote włosy, różane policzki i nie mogła sobie wyobrazić "oo, mieć trzydzieści lat...?".
Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że będę tyle żyła,
nie uwierzyłabym...
~Babcia Janina
Wszystkiego najlepszego.
m.