Zdecydowanie nie jestem normalną nastolatką, powszechnie uważaną za pustą laleczkę, dla której liczy się tylko lans i nic więcej. Nie jestem tą, która wychodzi z założenia że jest fajna skoro ma chłopaka. Nie jestem jedną z tych odpicowanych barbie, które fałszem śmierdzą na kilometr.
Na prawdę jest mi przykro, że tak w XXI wieku wygląda normalność. Dzisiejszy świat jest uciążliwy dla ludzi z pozytywną energią. Wszędzie plotki, obrabianie dupy i plastik. Jestem inna i obracam się w krainie 'kolorowej tęczy' a nie błyszczących gadżetów. Stanowczo uważam się za dziecko słońca, na pewno nie lampy dyskotekowej. Podczas gdy większość jara się klubowym techno, ja wolę posłuchać reggae. Kiedy 'hot laski' biegają po sklepach szukając panterki, szpilek i za krótkich tunik, ja ubieram wygodną bluzę i ukochane trampki. Gdy tępe dziewczyny panoszą się po mieście świecąc tym czym nie powinny, ja wolę kroczyć chodnikiem z słuchawkami na uszach w ulubionych przetartych dżinsach.
Nie muszę być w centrum uwagi, wolę być szalona i otwarta w kręgu moich przyjaciół, niż pozować ze sztucznym uśmiechem dla innych ludzi, aby tylko pokazać jaka jestem cool. Czy niektórzy są na prawdę aż tak ślepi iż nie zauważają jakie te dziewuszki są sztuczne? Nie zauważają tego, że one wszystko robią na pokaz? Czy tylko ja jestem aż tak okropnie dziwna? Czy tylko mi śmierdzi od nich obłudą zanim jeszcze pojawią się w zasięgu wzroku? Cholera jasna, ludzie-obudźcie się! Czy faktycznie chcecie aby nasz kolorowy, pozytywny świat opanował fałsz i dwulicowość?