"Prawdziwa miłość nie wyczerpuje się nigdy. Im więcej dajesz, tym więcej Ci jej zostanie."
Ale ten czas leci nieubłaganie. Impreza nawet się udała, pomijając jeden mały szczegół związany z muzyką, który lepiej pozostawić bez komentarza.
Nasza maluda jak zawsze z początku wszystkich się bała i tylko do mamusi na apa chciała. A jak się oswoiła to cała sala była jej. Najbardziej spodobały jej się schody. Do góry i na dół, do góry i na dół, do góry i na dół. itd. Że jej się to nie nudzi...
Tańce też jej przypadły do gustu, że mama poszła na bok, bo Wiki cały czas tańczyła z tatusiem. Wymeńczona, ale i zadowolona. A Paweł.... hmm... końcowa dawka % nieźle uderzyła do główki. Całą drogę do domu się śmiał nie wiadomo z czego, a w domu to już odlot kompletny.
PS. W restaurcji nijakiej "Mistrza Twardowskiego" w Nekli chyba NIGDY nie myją podłogi tylko zamiatają!!!!