czas dodać coś aktualniejszego. :)
`bo dzień dziś prima aprilisowy, a my z Sarą idziemy na łowy. <3
Mógłabym napisać milion wersów o tym jak cierpię, potem wykrzyczeć to każdemu z was w twarz na koncercie
Kląć jeszcze głośniej i jeszcze częściej, albo odejść, nie mówiąc nic więcej.
Mógłabym rozliczyć każdego z was za gwałt na emocjach, albo obrócić to w żart i ukryć rozpacz
Gdy czas zabija nas i tylko blizny na łokciach, zmieniają nas z mężczyzny w chłopca.
Mógłabym przestać udawać, że jakoś sobie radzę bez Niego i zacząć wierzyć w to, że będziemy razem w niebie,
Czuć się bezpiecznie śniąc albo na przykład już nigdy więcej nie zasypiać...
Mógłabym oszukać samą siebie i chociaż przez chwilę żyć jakbym miał wszystko o czym zawsze marzyłam
Albo nagle poczuć ulgę, wychodząc poza bryłę i w końcu zburzyć tą świątynię.
Mógłabym wyzbyć się skrupułów gardząc istnieniem i do końca życia walczyć ze swoim sumieniem,
Najpierw uwierzyć w znaki i zyskać nadzieję, a potem stracić wiarę w ich znaczenie .
Mógłabym spróbować zakryć ból, wyjmując z kieszeni kilka uśmiechów, które kiedyś próbowałeś już rozkleić
Gdzieś po kilku z pośród setek moich twarzy... albo czekać na to co się zdarzy.
Mógłabym uwierzyć w przeznaczenie i nagle stać się bierną, mieć nadzieję, że muzyka uczyni mnie nieśmiertelną
Albo chwycić mikrofon i nie myśląc o kosztach wejść na scenę i na niej pozostać ...
Mógłabym dawać świadectwo klęcząc w konfesjonałach i biczując się za wszystkie złamane przykazania,
Albo zalewać wódą każdy trwający dramat i to przed Nim padać na kolana!