jest tak jak byc powinno... przez piec minut. za chwile za chwile pojawiaja sie lzy i smutek i zal i zagubienie.. tak, gubie sie w tym wszystkim. zamiast byc szczesliwa, bo mam najlepszego faceta na swiecie, ale ostatno koje dylematy biora gore. moja rodzina nie traktuje mnie powaznie i coraz czesciej czuje sie przez nich oszukiwana.. i tak bardzo tesknie za normalnoscia, za koja dawna stabilizacja... i tak mysle, ze gdyby nie on i jego niezwykly dar sluchania i pocieszania, to juz dawno upadlabym i zmarla z zalu. a przyjaciele? juz do wszystkich stracilam zaufanie... juz nikomu nie ufam... tylko jemu.
i ogolnie? cholerne zazdro. wolalabym zeby wszystkie dziewczyny tego swiatq rozplynely sie w powietrzu. amen.
Kocham Cie Misiu!