Jestem wykończona psychicznie/fizycznie/sercowo i na fot zmęczona Riwi, nieprzespanymi nocami i stresem związanym z jej pierwszymi tak ważnymi zawodami.
Pierwszymi wyjazdowymi. Ale dała rade jakoś. Może nie najlepiej ale dała radę.
JAMP w końcu.
Jestem chora i niestety siedzę w domu, skłania mnie to do myślenia, rozmyślania.
Skąd biorą się te wszystkie wybory. Co pozwala nam wybrać?.
Jak się okazuje często nie słusznie.
Zastanawia mnie na ten moment jak bardzo można patrzeć tylko na siebie,
Jak wiele można pozwolić zniszczyć, nie tyle w czyimś materialnym życiu co w nim samym.
Jak długo da się poświęcać kogoś dla siebie. I czy to się w ogóle da zauważyć? Czy da się w pokoju rozstac z kimś? Ile poświęcić swojej duszy, żeby kogoś zadowolić z drugiej strony...
Kiedyś może znajdę odwagę, żeby wydostać się z pułapki jaką zastawiła mi miłość i będę wolna..
W końcu wolna.
Mam tak wiele pytań.. na żadne nie umiem znaleźć odpowiedzi, why?