photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 29 LISTOPADA 2014

cz2

Kiedy padły dwa strzały i życiu mojego psa nie zagrażało na razie nic poczułm ulgę i przypływ sił które pozwoliły mi wstać i zorientować sie że noga nie ma złapania otwartego, a lekkie skręcenie i otarcie skóry w wyniku czego było tam tyle krwi. Ludzie patrzyli na mnie z przerażeniem, i nagle przy stoisku nie było już nikogo, odwróciłam się w stronę ciężarówki z której kierowca obserwował mnie uważnie, na szczęście nie zepchnął już żadnej z psich klatek na ziemię, nie myśląc wiele wycelowałam w niego pistolet i pociągnęłam za spust. On jednak był szybszy i zdążył się schylić, wystraszony zeskoczył w ułamku sekundy z wozu i biegł do kokpitu aby ruszyć i uciec stamtąd. Już nie był taki "duży" teraz to on się bał bardziej od tych psów. Kiedy biegł ja postrzeliłam go w nogę gdzieś na wysokości kolana. Kiedy się przewrócił i zaczął wołać aby ktoś mnie powstrzymał, nazywając mnie przy tym "wariatką" kiedy to on był wariatem i człowiekiem bez serca, dla takich nie ma litości. Podeszłam wycelowałam pistolet w sam środek jego głowy, powiedziałam mu na dowidzenia "trafisz tam gdzie te wszystkie psy, a one cię rozerwią żywcem i zjedzą" po czym pociągnęłam za spust. BUM nie ma i kolejnego. odwróciłam się, ludzie nadal tam stali i tym razem to oni byli sparaliżowani tym co widzą, nie ja - ale podobnie do mnie nie mogli się ruszyć. Coś w głowie ich blokowało. Nie czułam zagrożenia z ich strony, więc pokuśtykałam do klatki śmierci, wyswobodziłam Nabo który niewzruszony widząc mnie z pistoletem w ręku i czując pobudzający bo kojarzący mu się z pracą proch na moich rękach był gotowy na każde polecenie. Chciałam zamknąć ich wszystkich w tym kojcu i po kolei kazać Nabo wszystkich mordować. Wypuściłam wszystkie psy, do których podchodząc widziałam strach i nienawiść do człowieka, zeszłam z drogi przy otwartym kojcu i wypuściłam je wszystkie. Wyszłam z niego i kazałam wszystkim ludziom wejść do kojca, powiedziałam że kto się sprzeciwi skończy jak wcześniejsza trójka. Wszyscy weszli do wielkiego kojca i sunąc po psiej krwi tłoczyli się tam, zebrali się ci nawet z początku targowiska, bo usłyszawszy strzały przyszli tu zobaczyć co się dzieje tym samym wpadając w moją pułapkę. Noga bolała coraz mniej, podejrzewałam że to nawet nie skręcenie a lekki uraz weszłam po zwłokach na samochód i zaczęłam wypuszczać po kolei psy z ciasnych klatek. Teren psiego targowiska był ogrodzony więc nawet jeśli wypuszczę psy nie wyjdą po za bramy, ale nie będą tłoczone i może już tak przerażone? Po upływie 40 minut zdołałam wypuścić wszystkie, naliczyłam ich tam 209 sztuk. Przypomniałam sobie o tych z początku targowiska, popętanych, przywiązanych i tych siedzących w klatkach. Powiedziałam do zbiorowości koreańskiej ktorych było równo 41, i którzy teraz siedzieli w kojcu że jeżeli ktoś się ruszy lub spróbuje jakiejś sztuczki Nabo zabije go bez wahania. Wiedzieli do czego zdolny jest nabo, bo obserwowali jego poczynania na ścianie kojca kiedy myślał że mi coś grozi, nie podejrzewałam że któryś spróbuje jakiegoś numeru. Poszłam oswobadzać inne psy. kiedy wróciłam po 15 minutach i wyswobodziłam kolejne 57 psów, które pewnie nigdy nie czuły takiej wolności - od szczeniaka były trzymane w ciasnych klatkach lub na krótkich sznurkach pomknęły w kąty całego obrębu targowiska, mnie przywitał zakrwawiony Nabo. Koło kojca zauważyłam meżczyznę bez kawałka uda, wył i błagał mnie o litość, o pomoc, mówił że się wykrwawi. Dostał jedynie strzał w głowę. Zapytałam kto ma jakieś jedzenie dla psów.. Cisza. Po chwili dodałam że kto powie mi gdzie mam szukać jedzenia puszczę wolno. Cisza. Nagle odezwała sie kobieta, wiek około 28 lat, że prędzej umrze niż pomoże jakiemuś psu. Dodała też dokładnie "niech te ścierwa teraz zdychają z głodu w męczarniach, a ty nie dasz rady ich wszystkich ocalić" Kto zgadnie co dostała ode mnie ta kobieta? Tak. Strzał w głowe. Załadowałam na wszelki wypadek magazynek do pełna i nagle Nabo wyrwał do tyłu biegnąc na kogoś jakby na pozoranta. Zorientowałam się że to tak miła staruszka która ostrzegała mnie abym tu nie szła. Odwołałam psa najszybciej jak się dało, pozwoliłam kobiecie podejśc do siebie. Zaskoczona tym że nie słychać żadnych pisków, żadnych jęków i skowytów przyszła sprawdzić co się stało. Oznajmiłam że robię porządek na rzecz tych wszystkich psów i wskazałam miejsca gdzie poukrywała się część psów. Kobieta złapała moją głowę i ucałowała mnie w czoło, dokładnie tam gdzie ja wymierzałam strzały dla oprawców i pani z za dużym językiem oraz dla pana który zażartował z Nabo. Kobieta schyliła sie nad Nabo i pogłaskała go serdecznie po głowie powiedziała mu "dobry pies" byłam w szoku że Nabo nie reaguje na to nijak, nie szczerzy kłów, nie warczy ani nie atakuje, powiem więcej - on się cieszył, nachał do niej ogonem. Kobieta doradziła że muszę działać szybko, bo koreańska policja stanie po stronie ich wszystkich, a psy z powrotem wpakują do klatki i dalej będą targować. Zapytałam zatem co mam zrobić, to co usłyszałam oszołomiło mnie do cna. 

Staruszka, wiek około 60-70 lat kazała mi ich wszystkich zabić, a z psami uciec. Daleko poza granicę korei. Nadal byłam cała przepełniona nienawiścią a więc zaczełam strzelać do ludzi którzy zaczęli bezwładnie biegać po kojcu chodź i tak nie mieli wystarczająco miejsca aby uciec. Naładowałam magazinek i znów zaczelam strzelać. Wybiłam wszystkich, ale jak uciec z ok 300 psami ? I tu znów staruszka wykazała się inicjatywą "zabierz swojego, a tę resztę zostaw mi" "uciekaj dziewczyno, szybko" "masz mało czasu, uciekaj na co czekasz!" krzyczała w moją stronę starsza pani, wzięłam Nabo i uciekłam przed siebie. 

 

 

 

***

 

 

 

Po pół roku wróciłam do korei kierowana wyrzutami sumienia, strachem i ciekawością, udałam się na ten sam bazar, ale nie było śladu psów. Natomisat starsza pani kiedy zobaczyła mnie i Nabo ucieszyła się ogromnie, wyściskała mnie (i tu znów Nabo nie zaatakował, co jest niepojęte) i później psa, z radością w głosie oznajmiła że wszystkie psy wzięła ona, otworzyła schronisko, a ja stałam się legendą wszyscy boją sie stać na targu i sprzedawać oraz zabijać psy bo legenda głosi że przyjdzie niewiasta z czarnym jak smoła psem i zabije wszystkich strzałem w sam środek głowy. Mówi się też że jak ktoś zje mięso z psa czy zabije lub nawet bedzie się nad nim znęcał spadnie na niego klątwa tych których zabiłam, oni ponoć po śmierci zrozumieli swój błąd i będą chcieli psychicznie wykończyć tego, kto skrzywdzi jakiegokolwiek psa celem doprowadzenia go do śmierci, samobójstwa albo zrządzenia losu i śmierci celowej tak, aby on też zrozumiał swój błąd.

 

Koniec.  

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika weeaakmind.