niedziela, 12:27.
od wczoraj cisza a ja mam wrażenie, że ani trochę mi to nie przeszkadza. czuję się zagubiona w tym wszystkim. dobrze, że mam obecnie przerwę semestralną, zero obowiązków, zero pośpiechu. na spokojnie będę mogła przemyśleć jakie kroki podjąć i co tak naprawdę będzie najlepsze w tej sytuacji. myślałam, że zaczęło się układać i, że nastał upragniony spokój. ch*j. nie może być dobrze zbyt długo. zawsze musi coś się skomplikować. przyzwyczaiłam się. może dlatego teraz to wszystko po mnie spływa a ja zamiast próbować naprawić sytuację - leżę, słucham ukochanej muzyczki, sączę kawę i udaję, że nic się nie stało.
dorośnij.