Mój dzisiejszy poranny widok z okna, zdjęcie samo z siebie czarno-białe...
nie można powiedzieć, żeby jakoś optymistycznie nastrajało... XD
Ten angielski, polski <przecież młodzież w tym okresie zwykle przechodzi okres buntu i lubi tematy o rewolucji>, goście w szkole z Meksyku, Argentyny, Chin i Rosji...
Zbliżające się wakacje.
Po co marzyć, jeśli jest się przekonanym,że nie ma szans na marzeń zrealizowanie?
Jaki ma sens to patrzenie na mapę, układanie "mojej idealnej wycieczki" czy opis "mojego idealnego domu"?
I gdzie się podziewa cała moja wiara, że jednak może się udać?
Myślę, że tak było od początków, od setek, tysięcy lat...
Że zawsze ktoś, kto miał w zyciu jakies cele ciut inne od pozostałych, to musiał o nie walczyć. Wszyscy wielcy odkrywcy, wynalazcy, naukowcy uznawani za Wariatów...
Oni wszyscy musieli mieć chyba przede wszystkim mnóstwo siły. Nawet nie odwagi tyle, co siły. Odwaga nie jest tak trudna, jak siła, tak mi się wydaje...