no dobra.. chwalę się Jarasem
i chylę ku niemu swe czoło. tak. bo kto jak kto, ale on na to w pełni zasłużył..
i jestem taka wdzięczna niebiosom czy komukolwiek za to, że mam takiego wspaniałego kogoś kto na mnie nie krzyczy, kocha mnie za to jaka jestem, dostrzega moje zalety, a nie tylko wady, wierzy we mnie i mnie wspiera.. i coś tam jeszcze pewnie robi.
ale dobrze, że jest.
i może nawet kiedyś za niego wyjdę
dobra, nie wyjdę.. on mnie nie chce. mówi że za młoda i ogólnie tam wymyśla. przecież ja nie wiem o co mu chodzi. jestem tylko jego córką,spokojnie może się ze mną hajtnąć ;D nie ma bata! może i koniec xD
szkoda tylko, że ze sobą nie mieszkamy. wtedy może nauczyłabym się od niego jeszcze więcej. bo to mój taki autorytet. i ja nawet nie wiem czy on wie ile dla mnie znaczy.. pewnie się domyśla. bo w sumie my słownie nie okazujemy sobie uczuć. no tak to już u nas w rodzinie jest ;) ale znaczy dla mnie bardzo dużo.
no i to by było chyba na tyle.
JARAS PANY!