dawno nie miałem takiej burzy mózgów
za dużo się dzieje a przede wszystkim - za szybko
z dnia na dzień dowiaduję się coraz to ciekawszych rzeczy i mam coraz to ciekawsze wyznania od różnych osób
minął nieco tydzień, a sytuacja zmieniła się może nie o 180', ale na pewno o 90.
doszedłem do wniosku, że to usilne szukanie na drugim końcu kraju osoby, z którą miałoby być coś więcej, niż przyjaźń
jest postawą nie tyle co niedojrzałą - jest po prostu cholernie trudną do zrealizowania, przynajmniej w moim przypadku.
różne słowa słyszę i różnie je interpretuję, podejrzewam, że trochę na wyrost, a szkoda.
chociaż bariera jest ogromna, porównałbym ją do szczytu mount everest.
za dużo czynników, które składają się na siebie, za dużo powiązań i niejasności w jasności.
trochę się chyba pogubiłem, chociaż słyszę głosy - bez ryzyka nie ma zabawy.
ryzyko jest, pytanie, ile będzie z tego zabawy?
czy ta zabawa nie zmieni się w coś więcej, czego nie wiem czy chcę.
brakuje mi pół litra wódki i paczki papierosów w tym momencie, może pewne rzeczy stałyby się bardziej proste (?)
sytuacja jest dosyć skomplikowana, nie chciałbym wchodzić w jej szczegóły, bo ten blog nie ma być pamiętnikiem samotnika, który na pewien sposób sam sobie blokuje drogę do 'miłości'
trzeci tydzień wdrażania nowego porządku w życiu, zajebiście skutecznie!
ale to dzięki Wam : Damian, Karolina, Kaśka, Rafał, Marcin 1, Marcin 2, Marcin 3, Dominika i tak mógłbym wymieniać.
może w końcu się uśmiechnę, a nie będę codziennie zalewany żalami niczym dziwka spermą.