Bankiet był przedni, kolacja też. Było naprawdę bardzo dużo smacznego jedzenia do wyboru, a także egzotyczne potrawy, których jeszcze nigdy w życiu wcześniej nie próbowałem. I do tej pory dziwię się sam sobie, że spróbowałem. To tak jakby osoba, która nie jadła krewetek lub ośmiornicy. Zupełna nowość. A co podali?
Bawoła, zebrę, kangura i aligatora. Kangur w ogóle nie podszedł mi do gustu. Czułem jakbym jadł kawałek buta. A reszta w porządku. Najlepszy bawół i zebra. Zastanawiam się tylko jakim cudem oni to podali. Hm. Jednak są na świecie też rzeczy, których prawdopdobnie się nie dowiemy. Mam nadzieję, że to nie była padlina bo hieną ani sępem nie jestem. W najbliższym miesiącu bardzo dużo rzeczy się wydarzy. Do tej pory była stagnacja i pod pewnymi względami nic się nie działo, a tu nagle wyjazd, przeprowadzka... Oj będzie się działo :P