Niedawno zauwazylam ze posiadam bratnia dusze. Przypomina mi tak bardzo mnie, ze jestem w totalnym szoku.
Jest tylko jedna roznica pomiedzy nami.. Ona potrafi uczucia zamienic w slowa, a ja dusze sie sama w sobie, bo nie potrafie przekazac co mnie boli. Jej slowa sa przepelnione takim cierpieniem, bolem, zalem, bezsilnoscia. Ona wola o pomoc, a ja chociaz wiem,czuje i rozumiem nie potrafie pomoc. Bo jak mam jej pomoc skoro sama sobie nie potrafie ?
I najgorsze slowa, ktore nienawidze to : "bedzie dobrze". I odrazu widac kto rozumie co czuje ona, a kto poprostu mowi tak zeby 'pocieszyc' a na serio chce zeby sie odpierdolila..
Ludzie mysla ze zwariowala, ze po co sie przejmowac? Jest mloda, poradzi sobie.. gowno prawda szczerze mowiac. To ludzie zwariowali goniac za wszystkim byle nie za tym by przystanac i rozejrzec sie. Tak latwo zauwazyc komu jest zle.
Jestem z Toba i wiesz, ze to o Ciebie chodzi. Aktorstwo to nasz zawod.
(pogadamy w poniedzialek)
Jestem obserwatorem .
Uwielbiam obserwowac ludzi, ich zachowanie, relacje z innymi. Zamiast podejsc do ludzi, pogadac, posmiac sie.. wole stac z boku w cieniu i patrzec na ich reakcje. To piekne i fascynujace.. ludzie sa tacy.. przewidywalni.
Nauczylam sie jednego: zachowanie zewnetrzne nie swiadczy o tym co tak naprawde mysli czlowiek.
Swiat jest okrutny.
Doszlam do wniosku, ze trzeba zyc, bo mam tylko jedno zycie. Czy bede spala pod mostem czy plywala w basenie kolo wyjebistej willi czy tez wiodla szczesliwe zycie z dziecmi i mezem w domku jednorodzinnym z ogrodkiem.. musze zyc.
Tymczasem ide na impreze napic sie za ten swiat, bo nie ma sie co rozczulac.