Wtedy były marzenia, a dziś są tylko plany
wciąż nie mamy czasu i wciąż ich nie spełniamy.
Zdjecie z wczoraj. Drugi raz trafiłam na tą przeciwniczkę. Miałam z nią pierwszą walkę. Dziewczyna jest niemalże niepokonana, choć prawie nic nie umie. Po prostu jej długaśne ręcę robią za nią wszystko. No i wyszło, że przegrałam na punkty. Jednak jestem zadowolona, nie dałam sobie ryja obić! ;D
Poza tym, powinnam podziękować Karoli za jej podejście, jej słowa - przestałam się po nich stresować przed walką. Chyba poprawił się kontakt między nami dzięki temu wyjazdowi. A przecież porozumienie jest ważne pomiędzy zawodniczką i trenerką, prawda?
A moja przeciwniczka - Jagoda była zdziwiona po walce, kiedy nie pałałam do niej nienawiścią, jak to się często zdarza u dziewczyn. Wpierw dobre koleżanki, potem się nienawidzi tej, z którą się przegrało... A przecież jedeni wygrywają, drudzy przegrywają.. ;)
Hm, lubię walki. Czy przegram, czy wygram, to czuję wsparcie bliskich. To dla mnie bardzo ważne i za to wszystkim dziękuję! ;*
Jutro spotkanie klasowe... Agh, bedę tęsknić za wariatami z IIIB...
A po nim może starczy czasu na coś jeszcze? Jakieś spotkanku z kimś, gdzieś, po coś?
W głowie mam głupi pomysł... Tylko jeszcze nie wiem czy uda mi się go zrealizować.
Czekamy na Dnii Witkowa. ;D
~Ty masz swój włąsny, zamknięty świat, prawda, Agato?
Karolina chyba miała racje, ale czy coś w tym złego?