# 36.

Ehe, ehe - otóż, co do genezy zdjęcia, to pochodzi ono z początku bieżącego roku szkolnego bodajże. Eee... albo końca? W sumie, to nie mam pojęcia, ale pewnie nie miałabym długiego rękawu, gdyby był to czerwiec. A może bym miała? U mnie w sumie wszystko możliwe, dlatego też jednoznacznie na ten temat się nie wypowiem. W każdym razie z rejonu czerwiec-wrzesień. W tym momencie prawdopodobnie sprawdzam, co mi tam ktoś ciekawego napisał. Zdjęcie wykonane przez D., bo ona ma wielkie zafascynowanie robienia mi zdjęć w conajmniej nieodpowiednim momencie, kiedy wyglądam... eee... jak powyżej? Katastrofa. No, ale nie można samych ładnych dodawać, nie? 

Tak, czy inaczej jutro D. wraca do szkoły, z czego oczywiście się cieszę, co jednak pewnie nie wpłynie jakoś wybitnie dobrze na postrzeganie mnie, bo znów będę miała niekontrolowane wybuchy śmiechu, niczym nieuzasadnione, ale to szczegół. ;o W gruncie rzeczy kto by się nie znudził byciem normalną? Dlatego też wkrótce to zmienimy, bynajmniej mam taką nadzieję. ;) No i tak, to... no, jakoś. Nie, żeby specjalnie, czy fajerwerki, bo zdecydowanie nie: parę spraw przydałoby się, żeby wyglądało lepiej. No, ale nie można narzekać. Aktualnie trochę brak wolnego czasu. Trochę więcej niż trochę. Ale na to też nie narzekam, bo co poniektórzy wiedzą, że lubię ten dziwny stan.

+ mama mnie woła, nie mam pojęcia, po jaką cholerę. Pewnie jeść, czy whatever.

Spadam. Ciao, do usłyszenia, kiedy znajdę chwilę czasu. ;* (no dobra: napisania).